Dr Kwaśniak: WOT powstały po to, aby uzupełnić zdolności, których nie posiadają wojska operacyjne.
Gościem Ewy Stankiewicz w jej programie ,,Otwartym tekstem\'\' w Telewizji republika był dr Grzegorz Kwaśniak, dyrektor biura ds. utworzenia obrony terytorialnej - Zlikwidować WOT się już nie da, ponieważ poparcie społeczne jest zbyt duże. Natomiast takim realnym i największym zagrożeniem jest zepsucie wizerunku, pewnego etosu. Poprzez to odepchnięcie tej młodzieży, która się do nas ganie. Widzę, że te działania powodują pewne podziały w naszej armii. W dzisiejszych czasach ten obraz każdej formacji, każdego nowego projektu jest bardzo ważne, ponieważ to się przekłada na poparcie społeczne, a to się przekłada na poparcie polityczne - ocenił dr Kwaśniak w programie.
Jest to ciało bardzo prężne. Powstało w dwa lata od zlecenia. Na czyj rozkaz?
W kwietniu 2018 roku obchodziliśmy drugą rocznicę powstania Wojsk Obrony Terytorialnej. Te ostatnie dwa - to jest po pierwsze ogromny rozwój i kształtowanie Wojsk Obrony Terytorialnej. Na dzień dzisiejszy mamy już 13 brygad. Niektóre z nich rozpoczęły już szkolenie. Cieszę się, że sam projekt spotkał się z bardzo dużym i dobrym przyjęciem ze strony społeczeństwa. Szczególnie ze strony młodych ludzi. Jest odpowiedzią naszej armii na powstające, nowe zagrożenia hybrydowe, które coraz powszechniej występują w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystko byłoby dobrze i wszystko byłoby realizowane zgodnie z planem, gdyby niestety nie tutaj ataki na nasz projekt. Zresztą one były od samego początku, czyli od wiosny 2016 roku. Z różnych mediów, szczególnie tych prywatnych, z innych partii, szczególnie tych opozycyjnych i te ataki na początku trochę zrozumiałe, może wynikały z niezrozumienia, z pewnych obaw. Ostatnio się one mocno nasiliły i powstał taki think-tank, który postawił sobie za cel atakowanie naszego projektu. Te ataki są bardzo skuteczne.
Z tych statystyk wynika, że Obrona Terytorialna bardzo prężnie się rozwija. Młodzi ludzie, którzy bardzo szybko czują fałsz, a jednocześnie czują też, czy coś ma rzeczywistą wagę, garną się do Obrony Terytorialnej. Szkolenia mają z żołnierzami wojsk specjalnych. Widzą, że to nie jest tylko jakąś fasadą. Zawsze trafią się politrucy?, którzy nie jeden projekt już położyli. Teraz zdaje się, że bardzo intensywnie się kręci wokół tego i ma chrapkę, żeby obezwładnić Obronę Terytorialną generał Różański.
Jakie są ich motywacje, to ciężko mi na 100 procent powiedzieć, bo tego nikt nie wie, ale muszę tu szczerze powiedzieć, że generał Różański na początku bardzo nas popierał. Pamiętam właśnie wiosnę 2016 roku, kiedy on był jeszcze dowódcą generalnym. Ja z nim dyskutowałem na ten temat. Prosiłem go nawet o ocenę tego projektu i popierał nas. Wydaję mi się, że to było wtedy szczerze. Ale tak patrząc na to z perspektywy czasu, to on miał w tym jakiś interes. Być może ta gra, którą on wtedy prowadził mu się nie udała i odszedł do cywila. Teraz będąc w cywilu nagle zmienił zdanie i zaczął nas tutaj ostro atakować, skupiając wokół siebie takie większe grono ekspertów i emerytowanych oficerów.
Jaki byłby najgorszy scenariusz dla Obrony Terytorialnej? Co jest jej największą wartością w tej chwili?
Zlikwidować tego się już nie da, ponieważ poparcie społeczne jest zbyt duże. Natomiast takim realnym i największym zagrożeniem jest zepsucie wizerunku, pewnego etosu. Poprzez to odepchnięcie tej młodzieży, która się do nas ganie. Widzę, że te działania powodują pewne podziały w naszej armii. W dzisiejszych czasach ten obraz każdej formacji, każdego nowego projektu jest bardzo ważne, ponieważ to się przekłada na poparcie społeczne, a to się przekłada na poparcie polityczne.
Na czym polega ten fenomen?
Ona powstała, żeby odpowiedzieć na współczesne zagrożenia. Mówimy tutaj głównie o zagrożeniach hybrydowych. Społeczeństwo jest poddawane wojnie informacyjnej i wojska operacyjne ze swojej natury są przygotowane do innego rodzaju zagrożeń. Wojska Obrona Terytorialnej powstały po to, by uzupełnić te zdolności, których nie posiadają wojska operacyjne. Kluczowym aspektem jest tutaj to poparcie społeczne wśród młodych ludzi. Jeżeli to poparcie społeczne zostanie zniszczone, poprzez zniszczenie pewnego wizerunku, to mniej żołnierzy zacznie się do nas zwracać a przypominam, że opieramy się właśnie na ochotnikach, którzy stają się żołnierzami. Wszyscy do nas przychodzą, bo chcą. Poświęcają swój czas wolny, często kosztem rodziny po to, by do nas przyjść i służyć ojczyźnie, bronić Polski.