Aktor w programie „Polska w kawałkach Grzegorza Jankowskiego” w telewizji Superstacja opowiadał o swoim udziale w protestach KOD. „Pomyślałem, że coś może ode mnie zależeć i to był błąd. W aktorach szczególnie jest taka pycha: „co to nie ja”. Było to dla mnie cenne doświadczenie, bo zrozumiałem, że to w ogóle nie jest dla mnie„ - wyjawił aktor.
Karolak ubolewał, że w parlamencie nie ma mocnego przedstawicielstwa ludzi kultury. Aktor stwierdził, że odczuwa brak osób, które walczyłyby o polską kulturę i jej przedstawicieli, odciął się też od bieżących wydarzeń związanych z protestami KOD mówiąc: „Nie ukrywałem, że moim zdaniem walka powinna odbywać się w kampanii wyborczej”.
Karolak przyznał, że o protestach Komitetu Obrony Demokracji dowiedział się niejako przypadkiem, napotkawszy trudności z dostaniem się do swojego teatru wynikające z problemów z komunikacją.
Aktor nie znalazł w sobie zainteresowania udziałem w polityce: „Myślę, że polityka nie jest warta tego, bym narażał siebie i rodzinę na taki hejt czy z drugiej strony - na takie wynoszenie, jakie miało miejsce” - mówił - „Miałem propozycję, żeby pozostać w polityce, ale to nie jest dla mnie, nie chcę się tym w ogóle zajmować, bo mnie to nie interesuje„
"Zobaczyłem, co to za gra, co to są za szachy przez chwilę przyglądając się z bardzo bliska. Szybko zorientowałem się, że to nie jest dla mnie. Miałem w sobie pychę, że w pewnym momencie poczułem się jak trybun ludowy, gdy byłem na jednej z konwencji Bronisława Komorowskiego." - powiedział z podziwu godną szczerością Karolak.