Gościem programu „Republika na Żywo” był Damian Kita, stowarzyszenie Marsz Niepodległości
– Marsz zaczynamy msza świętą w kościele św. Barbary, za hotelem Marriott, po czym tradycyjnie o godzinie 14 ruszamy z ronda Dmowskiego w kierunku Mostu Poniatowskiego, a następnie zgromadzimy się na błoniach Stadionu Narodowego, gdzie będzie koncert i przemówienia. Trudno się obawiać konfrontacji z jakimiś przeciwnikami marszu, szczególnie, że, będziemy maszerować za chorągwią husarii, przypomnę, że na czele marszu przejedzie oddział husarii w pełnym rynsztunku. Prowokacje różnego rodzaju towarzysza nam od samego początku, zaczynając od anarchistów z Niemiec, którzy dozbrajali się w lokalu Krytyki Politycznej w 2011 r. Rok temu marsz był spokojny, bo odeszły z przeszkód polityczne represje, policja posłuchała w końcu naszych próśb i trzymała dystans, nie pokazywała się. Mogę wspomnieć anegdotkę, bo rok temu byłem na czele marszu, dało się zauważyć mała grupę, która chciała wywołać zamieszki. Nie ma co się oszukiwać, że są tacy ludzie, w tym najbardziej newralgicznym momencie marszu trzymaliśmy ich w kolumnie, gdy zaczęliśmy schodzić z mostu, wypuściliśmy tę grupę, to ona pobiegła do przodu, w kierunku ronda Waszyngtona, gdy dobiegli do ronda to nie zobaczyli policji, na ich twarzach pojawiło się rozczarowanie – zauważa gość programu.
– Ludzie, którzy podejmują się ochrony marszu to wolontariusze, angażując własny czas i pieniądze podejmują się ochrony bezpieczeństwa uczestników. Straż jest skonstruowana przede wszystkim z działaczy ONR-u, Młodzieży Wszechpolskiej. Jesteśmy pewnie tych ludzi, mają gorące serca i żelazną dyscyplinę, w tym roku będzie to około 500 – 600 wolontariuszy – dodaje Damian Kita.