Prezydent Warszawy ubiegający się w wyborach o urząd głowy państwa zupełnie "spontanicznie" i "przypadkowo" popisał się językiem francuskim.
Pytanie w tym języku zadał prezydentowi korespondent AFP w Polsce Michel Viatteau. Najpierw jednak, w języku polskim, zapytał, czy może mówić po francusku.
A wszystko to w Sorkwitach na Mazurach, gdzie okazało się (a przynajmniej miało się okazać), że Polak- Rafał Trzaskowski - włada francuszczyzną lepiej niż francuski korespondent.
– Odpowiem krótko po francusku- zwrócił się do zgromadzonych kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy. Później faktycznie zaczął mówić w języku, w którym Bronisław Geremek uczył go Cywilizacji europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie.
Gromkie brawa rozległy się od razu, gdy tylko Rafał Trzaskowski skończył mówić. W sumie to ciekawe, że w Sorokwitach jest tylu biegłych romanistów, ale to pewnie tylko wśród wyborców Trzaskowskiego.
Czy jednak „poważny, zadumany i srogi” Bronisław Geremek byłby dumny ze swojego ucznia i czy dziś francuski Trzaskowskiego pozwala na popisy oratorskie? Opinie w tej sprawie są podzielone.
Zdaniem medioznawcy Eryka Mistewicza, poziom znajomości języka „pozwala na kupno bagietki”, jednak w poważniejszych rozmowach polecałby używać raczej angielskiego, zaś dziennikarz „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz przypomina, że prezydent Warszawy kilka lat temu został uhonorowany Orderem Narodowym Legii Honorowej, czyli najwyższym odznaczeniem nadawanym przez państwo francuskie.
Szalenie naturalna sytuacja, szczególnie że pytający najpierw pyta po polsku, czy może po francusku. https://t.co/d0Jn1ESEbH
— Jerzy Gątarz (@gibon102) June 20, 2020