Faworyt w wyścigu o fotel prezydenta Austrii, Norbert Hofer zapowiedział chęć przyłączenia Austrii do grona państw Grupy Wyszehradzkiej. Sprawę komentuje wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki.
Telewizja Republika: Wczoraj podczas spotkania z prezydentem Czech Miloszem Zemanem kandydat na prezydenta Austrii Norbert Hofer zapowiedział chęć wstąpienia Austrii do Grupy Wyszehradzkiej. Co to może oznaczać dla Polski i V4?
Ryszard Czarnecki: Hofer prawdopodobnie wygra wybory prezydenckie. Jego głos jest o tyle ważny, że rośnie w siłę, czy to się podoba czy nie. Cała jego partia rośnie w siłę. To głos poważny, świadczący o tym, że pomysł nowych, polskich władz, aby reaktywować Grupę Wyszehradzką i zrobić z niej coś więcej niż piąte koło u niemieckiego wozu to pomysł dobry. Dzisiaj Grupa Wyszehradzka to realna struktura, realny punkt odniesienia, wokół której ogniskują się inne państwa nowej unii, Państwa Bałtyckie, Państwa Bałkańskie. Widać wyraźnie, że ten pomysł okazał się skuteczny. V4 staje się magnesem który przyciąga, co widać po Austrii. Stąd spotkanie Merkel w Warszawie, najpierw z premier Beatą Szydło, a później z premierami reszty państw.
To dobry sygnał, bo Hofera można nie znosić, można mu wytykać różne rzeczy, łącznie z tym, że jego partia jest bardziej otwarta na Rosję niż reszta establishmentu austriackiego, ale trzeba widzieć w tym żółtą kartkę pokazywaną całej Unii Europejskiej, ale i bliskim kontaktom austriacko-niemieckim i Austrii z państwami zachodnimi, jak widać niewiele z tych kontaktów dla Austriaków wynika.
Czy można uznać to za symboliczną porażkę Angeli Merkel? Austria to kraj niemieckojęzyczny, pochodzący z tego samego kręgu kulturowego. Od Niemiec może odejść najbliższy sojusznik...
Skoro prawdopodobnie przyszły prezydent Austrii spotkał się z prezydentem Czech, to przytoczę to co powiedział mi były premier Czech Petr Necarz. – Bliska współpraca krajów wyszehradzkich, bardzo denerwuje pewnych naszych sąsiadów. – Po powiedzeniu tej kwestii Necarz uśmiechnął się szeroko, myślę, że wszyscy wiemy kogo to może denerwować. To subtelna odpowiedź na pańskie pytanie…
Do tej pory w Unii byliśmy tym młodszym bratem, któremu dyktowano pewne idee. Czy dzisiaj to my możemy stać się miejscem w którym powstaje wizja przyszłej Europy?
Polska będąc największym krajem nowej unii, czyli 13 państw, które do organizacji weszły po 2013 r., największym z pośród 11 państw naszego regionu i największym państwem Grupy Wyszehradzkiej, jest predysponowani do tego, żeby być czymś więcej niż membraną, tego co postanowi Zachód. Polska powinna wraz z partnerami kreować wizję Europy. Cała Europa musi zrozumieć, że czasy się zmieniły. Polsce i regionowi nie wystarcza być beneficjentem środków z Unii Europejskiej, chcemy wpływać na decyzje. Dotychczasowa gra jest zakończona, rozpoczynamy nową, przy ważnym udziałem Polski, Grupy Wyszehradzkiej ale i całej nowej unii. Chodzi przecież też o Rumunię, Bułgarię, Chorwację, Państwa Bałtyckie.
Te państwa mogą dołączyć do Grupy Wyszehradzkiej?
Szanujmy specyfikę. Jest nowa unia, kontakty w ramach nowej unii są faktem, są dobre, jest większe zaufanie niż było kiedyś. Polska z racji geograficznego jest krajem związanym Bałtykiem z Państwami Bałtyckimi, sąsiedztwem z państwami Grupy Wyszehradzkiej. Trudno byłoby na siłę żenić Węgry z Estonią czy Czechy z Litwą, ale Polska jest zwornikiem między Grupą Wyszehradzką i Państwami Bałtyckimi, zwłaszcza po szczycie NATO w Warszawie, który zdecydował o obecności aliantów w czterech krajach.
Rozmawiał: Mateusz Kosiński