Ukraińcy zaczynają się obawiać, że córka milionera uniknie kary. Ołena Zajcew w ubiegłym tygodniu rozpędzonym Lexusem wjechała w tłum ludzi stojących przy przejściu dla pieszych na jednej z charkowskich ulic. Dziewczyna pędziła 100km/h, a w jej krwi wykryto narkotyki.
Na miejscu wypadku przed służbami ratunkowymi i policją, koło 20-latki stali już prywatni ochroniarze. Sprawą Ołeny zajmuje się grupa najlepszych prawników w kraju. Robią wszystko, co mogą, by Zajcewa nie poniosła surowej kary i mają już pierwsze sukcesy.
Narkotyków, które wykryto we krwi dziewczyny, nie są uznane za dowód w śledztwie. Dlaczego? Jak tłumaczą prawnicy, Zajcewa nie wsiadła za kółko pod wpływem substancji psychoaktywnych. Zanim odbyło się badanie, dziewczyna zażyła środki uspokajające. Lekarstwa były silne, ale legalne i to właśnie one miały być przyczyną podejrzanych wyników krwi.
Sama Ołena zaapelowała podczas rozprawy do członków rodzin ofiar, by zgodzili się przyjąć pomoc finansową od jej ojca. Mężczyzna chce zapłacić 1,24 miliona euro rekompensaty, by poszkodowani nie zeznawali przeciwko sprawczyni wypadku.