Jeśli Koalicja Europejska uzna, że nie jestem wart, żeby kandydować, to i tak będę ją wspierał. Oddałem się do dyspozycji. (...) KE musi pokazać, że ma wspólne cele. Musimy być zespołem, wspólnotą – powiedział Kazimierz Marcinkiewicz w programie „Tłit” w Wirtualnej Polsce.
– Przepraszam wszystkich, że znów jestem w kolorowych gazetach. (…) Nie mam sobie nic do zarzucenia, jestem uczciwym człowiekiem. Stalkerka o tym doskonale wie. Dwa tygodnie temu dokonałem płatności, w tym tygodniu pewnie też mi się to uda. Nie uchylam się od wyroku, ale wypełniam go na miarę moich możliwości. A te możliwości dziś są bardzo złe, jutro czy popojutrze mogą być bardzo dobre, bo taką mam pracę, jestem doradcą. Ten sukces kiedyś też przyjdzie – stwierdził Marcinkiewicz.
– Jeśli osoba pluje na mnie przez cztery lata, a płaciłem jej regularnie, nawet więcej niż trzeba, nawet bez sądu, a ona nadal na mnie hejtuje, to oczywiste, że nie chce się na taką osobę płacić. Ale rozumiem, że taki jest wyrok sądu. Musiałem to uciszyć nieco i pokazać, że ta kobieta nieustająco kłamie i kłamie świadomie – mówił.
– Jeśli KE uzna, że nie jestem wart, żeby kandydować, to i tak będę ją wspierał. (…) Oddałem się do dyspozycji. KE musi pokazać, że ma wspólne cele. Pracuję nad takimi elementami programu. Czy oni to kupią, wezmą, użyją – to ich sprawa. Musimy być zespołem, wspólnotą – przekonywał w wywiadzie.