Co Schröder robił w rosyjskiej ambasadzie w Berlinie, gdy na Krymie wrzało?
Gdy Rosja prowadziła agresję na Krym, a jednostki specnazu zajmowały kolejne bazy ukraińskiego wojska, były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder spotkał się potajemnie z ambasadorem Rosji w Berlinie
Ambasador Władimir Grinin, który nota bene wcześniej kierował rosyjską placówką w Polsce, zaprosił na spotkanie również Eckharda Cordesa oraz Alexandra Rahra. Ten pierwszy to znany lobbysta wspierający niemieckie firmy inwestujące w Rosji, drugi zaś jest znawcą Rosji i lobbystą Gazpromu.
O tejemniczym spotkaniu w budynku ambasady rosyjskiej poinformowali dziennikarze "Raport Mainz", magazynu śledczego telewizji ARD - CZYTAJ.
Ani Schröder, ani Cordes nie chcieli o spotkaniu rozmawiać z dziennikarzami. Jedynie Rahr powiedział, że Schröder chętnie inspiruje takie rozmowy, a data spotkania - 4 marca - została ustalona wcześniej.
Od początku kryzysu na Ukrainie Rahr i Schröder prezentują prorosyjskie stanowisko. Rahr wielokrotnie powtarzał, że Putin został sprowokowany przez UE, bo propozycje stowarzyszeniowe wobec Ukrainy uznał za pierwszy krok do jej wejścia do NATO. - Na integrację europejską by się zgodził, członkostwo w NATO to dla niego przekroczenie czerwonej linii - wyjaśniał w niemieckich mediach.
Podobne opinie wyrażał Schröder, który zasiada w radzie nadzorczej Gazociągu Północnego. - Putin boi się okrążenia przez NATO i UE - wyjaśniał, podając przyczyny aneksji Krymu. Natomiast tych polityków Zachodu, którzy zaangażowali się w pomoc Ukrainie, publicznie nazywał "głupcami".
Istnieją więc domniemania, że obaj niemieccy goście z ambasadorem Rosji rozmawiali nie tylko o sprawach wydobycia gazu, ale też o ocenie i kierunku polityki Kremla wobec Krymu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ - Trzmiel: Cara–kagiebieżnika mowa o Wielkiej Rosji