Polsce 2050 pali się grunt. Tym razem chodzi o finanse partii. I posłankę
Nowa jakość na polskiej scenie politycznej, koniec wojny PO vs. PiS, niezależność polityczna. Z takimi hasłami na ustach udział w wyborach parlamentarnych 2023 deklarowali politycy Trzeciej Drogi. Okazuje się, że partia składającą się na tę koalicję - Polska 2050, może jeszcze bardziej dotkliwie ucierpieć wizerunkowo. W tle - pieniądze.
Kolejny przytyk od kolegów?
Sprawa Collegium Humanum wokół Szymona Hołowni, znacząca wpłynęła na jego odbiór przez polskie społeczeństwo. Wielu twierdzi, że nie był to przypadek, że sprawa zbiegła się w czasie z ogłoszeniem jego startu w wyborach prezydenckich. Być może był to pstryczek w nos od kolegów z koalicji, albo i... samego szefa rządu. Spekulacji jest wiele.
Niemniej, publikacja "Newsweeka" uderza w Polskę 2050 z nieco innej strony. Chodzi o finansowanie kampanii. Ale do brzegu...
W tle - pieniądze
W myśl artykułu, który pojawił się na łamach gazety - dwóch lokalnych działaczy Polski 2050 z Wrocławia napisało list otwarty do posłanki Izabeli Bodnar, która w zeszłym roku bez powodzenia ubiegała się o stanowisko prezydenta Wrocławia.
Według "Newsweeka", miała wpłacać pieniądze na kampanię Szymona Hołowni i Michała Kobosko. Pismo działacze partii wystosowali jeszcze przed wyborami.
Zobacz: Rozbici członkowie Polski 2050. Hołownia zamordował nadzieję
I choć w artykule "Newsweeka" pojawiają się dwa wątki, skupimy się właśnie na Izabeli Bodnar.
Otóż - działacze partii zarzucili polityk - jak opisuje tygodnik - m.in. "zawłaszczenie partii i pozbywanie się z niej osób, które mają inne zdanie.
Przed drugą turą głosowania na prezydenta Wrocławia wysłali kolejny list, tym razem do Szymona Hołowni i lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. Bili wówczas na alarm, że to działania posłanki Bodnar doprowadziły do klęski wyborczej w wyborach do rady miasta i sejmiku, a w dodatku - wciąż jest jasne, czyje interesy ona reprezentuje i kto za nią stoi. Jej mężowi zaś prokurator zarzuca wręczanie łapówek w wysokości ponad 200 tys. zł za zaprzestanie kontroli w jego firmach branży śmieciowej, akt oskarżenia jest już w sądzie, a szwagier ma postawione zarzuty w związku z aferą GetBack".
Co na to zarząd?
Biuro prasowe Polski 2050, zarząd partii — jak przekazuje "Newsweek" nie otrzymał oficjalnej informacji ani dokumentu dotyczącego męża posłanki. Medium przytacza nawet konkretne sumy, jakie na rzecz Polski 2050 wpłacać miała Bodnar oraz członkowie jej rodziny.
Byli członkowie Polski 2050 na Dolnym Śląsku - czytamy - są sfrustrowani tym, co się działo w partii, a także tym, że centrala traktowała ludzi na dole jak wyrobników, którzy nie mogą mieć ani swojego zdania, ani zabierać głosu.
Reakcja Polski 2050
Polska 2050, pod przywództwem Szymona Hołowni, przesłała mediom swoje stanowisko. Zaprzecza przedstawionym w artykule "Newsweeka" zarzutom. Stwierdzono, że niektóre kwestie zostały potraktowane marginalnie bądź pominięte.
"Pragniemy podkreślić, że redaktor Renata Kim otrzymała od naszej partii wszystkie informacje, o które prosiła, w tym dane finansowe oraz stosowne wyjaśnienia. Niestety, wiele z tych informacji zostało w artykule potraktowanych marginalnie lub całkowicie pominiętych"
- napisano w oświadczeniu.
I tyczy się to również kwestii poświęconych poseł Izabeli Bodnar.
Partia Hołowni informuje także o tym, iż twierdzenia o rzekomym zdominowaniu struktur partii na Dolnym Śląsku przez Bodnar nie są prawdą.
"Działalność partii opiera się na demokratycznych procedurach, a decyzje - w tym o rozwiązaniu zarządów regionalnych - są podejmowane kolegialnie przez Zarząd Krajowy"
- napisano.
Co więcej, ugrupowanie Szymona Hołowni deklaruje również, że "wszystkie kwoty wpłat Izabeli Bodnar mieściły się w obowiązujących limitach określonych w przepisach prawa i zostały zarejestrowane".
Co na to posłanka od Hołowni?
Izabela Bodnar zabrała głos ws. publikacji "Newsweeka". Jak zaznaczyła - czuje się oburzona. Ale zagłębmy się w treść jej wpisu na platformie x.com, "który stanowi rażący przykład nierzetelności dziennikarskiej".
Tekst ten, pełen kłamstw i insynuacji, został oparty na niezweryfikowanych i nieprawdziwych relacjach osób, które od dawna znane są z ataków na partię Polska 2050 oraz na mnie. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że osoby szkalujące moje dobre imię w tym artykule, nie odważyły się nawet na publiczne podanie swoich personaliów - co powinno wzbudzić wątpliwości co do ich wiarygodności, a także prawdziwej motywacji.
- napisała.
I dalej:
Zamiast przedstawiać fakty, autorka artykułu zdecydowała się na manipulowanie rzeczywistością, w sposób świadomie godzący w moje dobre imię. Tego rodzaju publikacje są nie tylko sprzeczne z zasadami etyki dziennikarskiej, ale również podważają zaufanie do mediów jako instytucji odpowiedzialnych za rzetelne informowanie opinii publicznej.
Bodnar napisała ponadto, że "zdecydowanie domaga się niezwłocznego sprostowania fałszywych treści zawartych w artykule oraz publicznych przeprosin ze strony redakcji Newsweeka".
Informuję również, że w przypadku braku reakcji podejmę odpowiednie kroki prawne w celu ochrony mojego wizerunku i dobrego imienia.
- zadeklarowała.
Źródło: Republika, Newsweek
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X