Henryk Jagielski poczynając od 1970 r. był aktywnie zaangażowany w działalność antykomunistyczną, to jedna z ofiar donosów tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek.-Szczególnie dotkliwe dla powoda jest oskarżenie o współpracę z aparatem bezpieczeństwa PRL- podkreśla adwokat reprezentujący Jagielskiego.
„To był bełkot i same kłamstwa, więcej nic” - tak na temat pomówień pod swoim adresem mówił opozycjonista za czasów PRL Henryk Jagielski, który stał się ofiarą brutalnego języka Lecha Wałęsy.
Do gdańskiego sądu trafił pozew ze strony p. Jagielskiego, który w czasach komunistycznych działając w Solidarności zrobił bardzo wiele dobrego, samemu będąc wtedy szkalowanym i represjonowanym.
Dziś, gdy nie mamy już do czynienia z komunistycznym reżimem, Jagielski znów stał się ofiarą uwłaczających godności słów, których nadawcą był Lech Wałęsa – „ten sam, który uporczywie zaprzecza dzisiaj podstawowym faktom” - mówił Jagielski
Podczas konferencji IPN, Wałęsa zarzucił Jagielskiemu tajną współpracę z SB. Według byłego prezydenta, Jagielski miał się też dopuścić pobicia stoczniowca, „czego konsekwencją na skutek wstawiennictwa związkowców, w tym Lecha Wałęsy, miało być wyłącznie przesunięcie na inny wydział”.
Adwokat podkreślił, że zarzut tajnej współpracy z SB Jagielski uważa za „szczególnie rażący również ze względu na fakt, iż był on jedną z ofiar współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa”. Powód nigdy nie zdradził ideałów opozycyjnych, pozostaje im wierny do dzisiaj– zaznaczono w pozwie.