Bodnar skręca śledztwo i eliminuje niewygodnych prokuratorów
Władza już nawet nie udaje. Zawieszenie Michała Ostrowskiego, prowadzącego śledztwo w sprawie zamachu stanu, to wyraźny sygnał, że Donald Tusk i Adam Bodnar mocno się przestraszyli i postanowili przejść do ofensywy. Opozycja słusznie grzmi, że prokuratura stała się prywatnym narzędziem rządu, ale władza nie ma wyjścia – grozi jej dożywocie. Jak daleko posunie się obecny rząd, by uniknąć niewygodnych konsekwencji?
Decyzja ministra sprawiedliwości o zawieszeniu prokuratora Michała Ostrowskiego wywołała burzę. Ostrowski prowadził śledztwo dotyczące zamachu stanu, który mieli przeprowadzić czołowi politycy obozu rządzącego, w tym premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. Decyzja Bodnara miała na celu zahamowanie postępowania i zablokowanie niewygodnych ustaleń.
O tym wszystkim rozmawiano w programie "Miłosz Kłeczek zaprasza", gdzie goście nie gryźli się w język, otwarcie oskarżając Bodnara o polityczną czystkę.
„Najpierw śmiech, teraz represje” – taktyka rządu wobec śledztwa
Jeszcze kilka dni temu premier Donald Tusk bagatelizował sprawę zamachu stanu, wyśmiewając doniesienia o śledztwie. Tymczasem nagłe odebranie akt sprawy prokuratorowi Ostrowskiemu i jego zawieszenie świadczą o tym, że władza zaczęła traktować sprawę poważnie.
– Przestraszyli się. Adam Bodnar zdał sobie sprawę z wagi tych zeznań, które już zostały złożone. Oni wiedzą, że to nie są byle jakie zarzuty, ale poważne oskarżenia, które mogą skutkować wieloletnimi wyrokami
- powiedziała poseł Maria Koc z Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem opozycji działania rządu są przejawem panicznej próby zamiecenia sprawy pod dywan.
– Władza nawet nie udaje, idzie na rympał i zawiesza prokuratora tylko dlatego, że odważył się przyjąć zawiadomienie o zamachu stanu
– dodała poseł Koc.
Prokuratura w służbie rządu?
Podobnego zdania jest Bartosz Bocheńczak z Konfederacji, który podkreśla, że decyzja o odsunięciu Ostrowskiego pokazuje, jak bardzo upolityczniona jest dziś prokuratura.
– Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, to teraz powinien się obudzić. Prokurator generalny posłusznie wykonuje polecenia premiera Tuska
– stwierdził.
Według niego, władza wysyła jasny sygnał do wszystkich, którzy mogliby podnieść rękę na członków koalicji rządzącej: "Jak podniesiesz rękę na władzę, to nie tylko obetniemy ci tę rękę, ale obetniemy ci obie".
Zdaniem Bocheńczaka sytuacja przypomina działania z czasów PRL.
– Starsze pokolenie pamięta czasy komunizmu i ma wrażenie deja vu. Jeśli obecna władza nie ma niczego na sumieniu, to dlaczego tak bardzo boi się tego śledztwa?
– pytał polityk Konfederacji.
Przesunięcie sprawy w czasie – kluczowy cel?
Jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów wobec rządzących jest próba przeciągnięcia sprawy w czasie.
– O to chodzi, aby przesunąć wszystko aż do wyborów prezydenckich, by potem móc skorzystać z ustawy abolicyjnej
– zauważyła Maria Koc.
Jej zdaniem, rząd liczy na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, który mógłby podpisać ustawę chroniącą polityków obozu władzy przed ewentualnymi konsekwencjami prawnymi.
Tymczasem zawieszony prokurator może się odwołać, ale procedura ta potrwa miesiącami, jeśli nie latami. W tym czasie śledztwo ws. zamachu stanu stanie w miejscu.
– Takie działania w demokratycznym państwie są nie do pomyślenia. Gdyby coś podobnego wydarzyło się za rządów Zjednoczonej Prawicy, byłoby larum na całą Europę
– podkreślała Maria Koc.