– Chodziło o to również żeby dojść do granic nas samych. Każdy z nas nosi w sobie różne ograniczenia, lęki, grzechy. To nas przygniata. Pan Bóg może przez modlitwę uzdrowić nas z tych rzeczy. Chcemy wyjść z tymi granicami i się modlić – w rozmowie z Adrianem Stankowskim mówił Maciej Bodasiński, organizator akcji „Różaniec do Granic”.
– Dużo myślałem o tym i gdyby położyć listę grzechów pana Pazury i moich myślę, że ta moja byłaby dłuższa. Chodzi o to, żeby każdego dnia walczyć o swoją świętość. Nie zabierajmy mu tego, żeby na każdym etapie móc spojrzeć w stronę Boga. Pan Pazura pokazał nam szczerą wiarę, która ma tego dnia. Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. Te wydarzenie zorganizowali ludzie świeccy, normalni ludzie, którzy czasem są leniwi, którzy czasem się złoszczą. Ludzie mając te słabości postanowili je zanieść panu Bogu – dodaje Bodasiński.
Jak organizator reagował na zarzuty liberalnych mediów skierowanymi w stronę akcji. – Po pierwsze mam w sobie radość dzięki reakcjom Polaków na te zarzuty. Bo przecież kontrowersyjna stała się niedziela, wigilia, Wielkanoc. Ja tego dnia byłem na statku w Tolkmicku. Telefonowało do mnie BBC, byłem na antenie. Zdałem sobie sprawę, że jestem na innym świecie, że komunikacja tu jest zerwana. Tam wszystko jest oceniane przez perspektywę życia doczesnego. Słyszałem eksperta, który mówił, że te wydarzenie może być wykorzystywane dla wzmocnienia rządu. Pamiętajmy, że w sercu wiary jest doświadczenie. Jeśli ktoś nie doświadczył relacji z Bogiem, to trudno mu to zrozumieć. Wszystkie te głosy jednak świadczą, że jest wolność słowa. Na antenie radia BBC zdałem sobie sprawę, że jesteśmy daleko od siebie. Sednem jest różaniec, objawienia w Fatimie, matka boska. To niech będzie nasza odpowiedzią. Naszym wydarzeniem jest modlitwa, dopuszczenie działania Boga do naszej rzeczywistości. To Bóg może swoją mocą scalić Europę. To jedyna odpowiedź. Nie możemy dać się zezłościć, zostawmy owoce działania panu Bogu – twierdzi Maciej Bodasiński.
"Może wydawać się, że żyjemy w czasach komfortu"
– Zaskakującym dla nas wydarzeniem była reakcja ludzi na świecie. Dwa tygodnie wcześniej podaliśmy informację, że w wydarzenie może włączyć się Polonia. Dostaliśmy falę zgłoszeń. Nie byliśmy w stanie tego obrobić. Okazało się, że w ludziach jest wielki głód Pana Boga. Myślę, że w wielu ludziach którzy się złoszczą jest również głów dobra. Jeżeli przez modlitwę będziemy przebijać te mury to na świecie będzie wiele zmian. Zgłaszały się do nas media katolickie. Doświadczenie kościoła, również jak się spojrzy wstecz, to niestety zamazywało się dobro i zło, wtedy chwiała się cywilizacja. Nie można odrzucić pana Boga, jeśli go odrzucamy, łamiemy pierwsze przykazanie i inne rzeczy są bożkiem, to nasze życie zaczyna się rozpadać. „Różaniec do granic” to walka o nasze fundamenty, a odrzucanie ich to pójście na zatracenie. Wolność, którą mamy w sercach jest propozycją dla całej Europy. To rodzaj ostrzeżenia – jeśli odrzucicie przykazania będziecie niewolnikami instynktów, grzechu i szatana. Znalazłem kiedyś cytat Karola Wojtyły, który powiedział, że jesteśmy świadkami ostatecznej walki między kościołem a antykościołem, ewangelią a anty-ewangelią. Może wydawać się, że żyjemy w czasach komfortu, wynalazków, ta walka jest najtrudniejsza, to walka w sercu człowieka. Suma wyników tych milionów walk ukształtuje to jak będzie wyglądać Europa – zakończył organizator akcji „Różaniec do Granic”.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.