- Dziś politycy opozycji nazywają szturm na Kapitol atakiem na demokrację, a w grudniu 2016 r. to oni atakowali polski Sejm, blokowali mównicę - powiedział Mariusz Błaszczak w Programie 1 Polskiego Radia.
Sympatycy prezydenta USA Donalda Trumpa wtargnęli w środę do gmachu Kongresu, doprowadzając do wstrzymania posiedzenia amerykańskiego parlamentu. Demonstrantom udało się wejść m.in. do sali obrad Izby Reprezentantów oraz biura szefowej tej izby Nancy Pelosi. W czasie zamieszek w środę śmierć poniosło czworo zwolenników prezydenta Donalda Trumpa. Zginął też jeden policjant, a 50 funkcjonariuszy zostało rannych.
- Podobne sceny do tego, co widzieliśmy w Waszyngtonie dwa dni temu, widzieliśmy na ulicach polskich miast, a w grudniu 2016 r. w polskim Sejmie, ale to było w wykonaniu opozycji, szczególnie polityków PO - powiedział w "Sygnałach dnia" Mariusz Błaszczak. - Dziś nazywają szturm na Kapitol atakiem na demokrację, a w grudniu 2016 r. to oni atakowali polski Sejm, blokowali mównicę - przypomniał szef MON.
Pytany o zapowiedź pozwów za podobne porównania, którą złożył szef klubu parlamentarnego PO, gość Jedynki ocenił, że "próbują ograniczyć swobodę wypowiedzi w naszym kraju".
- Pomyślmy, co by się działo, gdyby byli przy władzy. Wtedy wszelkie kanony demokracji polegające na swobodzie wypowiedzi byłyby ograniczone - stwierdził.
Minister mówił też o relacjach polsko-amerykańskich w kontekście zmiany gospodarza w Białym Domu. Wskazał m.in. że projekt Trójmorza ma poparcie obu partii w USA, a zagrożenia wynikające z agresywnej polityki Rosji są jednakowo oceniane przez Republikanów i Demokratów.
Wyjaśnił również, że wojskowe relacje polsko-amerykańskie są oparte na relacjach pomiędzy dowódcami polskimi i amerykańskimi i okres przekazania władzy nie ma na nie wpływu. - Tu jest pełna ciągłość - zapewnił.