– Włoski koncern energetyczny Eni wystawia na sprzedaż pakiet kontrolny w spółce Saipem realizującej m.in. budowę gazoportu w Świnoujściu. Pakiet ten wart jest 1 mld euro. Rosyjski Gazprom może się pokusić o przejęcie tych udziałów, bo taki wydatek dla rosyjskiego giganta to nic – mówił w Telewizji Republika b. prezes PGNiG Bogusław Marzec.
Największa włoska kompania naftowa Eni zamierza sprzedać 51% swoich udziałów w spółce Saipem. Spółka córka koncernu realizuje m.in. gazoport w Świnoujściu. – Eni ma spore kłopoty finansowe, stąd decycja o wystawieniu udziałów na sprzedaż. We Włoszech panuje kryzys. To łakomy kąsek dla Gazpromu – tłumaczył Marzec.
B. prezes PGNiG, jeden z pomysłodawców budowy terminala na gaz skroplony w Świnoujściu, tłumaczył, dlaczego inwestycja realizowana jest właśnie tam, a nie w Trójmieście. W mediach pojawiają się głosy, że gdyby gazoport budowany był nad Zatoką Pucką, już dawno zostałby oddany do użytku. – Rzeczywiście rozpatrywaliśmy te dwie lokalizacje. Jednak ni stąd ni zowąd w Trójmieście pojawiło się lobby, które na tym projekcie chciało ugrać coś dla siebie. Poza tym płynące z Kataru gazowce – podróż zajmuje dwie doby – do Świnoujścia mają bliżej, co ważne przy koszcie wynajmu takiego statku rzędu 100 tys. dolarów. Ponadto gaz musi być transportowany w specjalnych warunkach, w temperaturze minus 100 stopni – tłumaczył Marzec.
Kolejnym argumentem przemawiającym za budową gazoportu w Świnoujściu było to, że "stamtąd rozpływ gazu na resztę kraju jest tańszy".
Odnosząc się do opóźnień w zakończeniu inwestycji, za których celowe wywołanie – pod naciskiem Rosji – oskarżany jest właśnie Saipem, Marzec powiedział: "Jeśli katarskie gazowce tu przypłynął, a gazoport nie będzie funkcjonował, możemy nie mieć co z tym gazem zrobić. Można próbować odsprzedać go do innych terminali np. w Europie, ale wtedy trzeba będzie obniżyć za niego cenę".