Gościem red. Adriana Stankowskiego w wieczornym programie Telewizji Republika "W punkt" był były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Oboje podjęli się analizy ostatniej decyzji Sądu Najwyższego oraz jej uzasadnienia. – Działanie Sądu Najwyższego to totalne kuriozum. Prawnicy łapią się za głowę. Nikt nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć, jak taką uzurpację wytłumaczyć prawem – mówił gość.
– Jedynym organem, który orzeka o konstytucyjności ustawy jest Trybunał Konstytucyjny. Jednak nawet on nie może orzec, że dochodzi do zawieszenia ustawy. Jeśli dojdzie do jej zaskarżenia, ta wciąż obowiązuje. Gdy dochodzi do postępowania przed TK ws. zasadności ustawy, ta dalej obowiązuje. Żadna instytucja w Polsce nie ma mocy do zawieszenia prawa – wymieniał kolejne scenariusze.
– Wszystkich broniących demokracji możemy odesłać do komunikatu Sądu Najwyższego, w którym tłumaczą swoją decyzję. W uzasadnieniu, w punkcie 36. absurdalnie poddają w wątpliwość wcześniejszy zapis prawny. SN nie może udzielać zabezpieczeń – absurdalnie złamano ten zapis prawny. Każdy kto potrafi pisać i czytać potrafiłby to prawidłowo wywnioskować – tłumaczył były wiceminister sprawiedliwości.
Apel do środowiska sędziowskiego
– Politykę zostawmy politykom, czy szerzej, społeczeństwu. Tym samym nie wpuszczajmy jej za drzwi sali sądowej. Wyszukiwanie kruczków prawnych przez Sąd Najwyższy dąży do uzurpacji tej instytucji – wyraził "gorący apel".
Michał Woś wskazał również na kompetencje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. – TSUE rozstrzyga spory związane z interpretacją traktatów unijnych. W którym z nich podnosi się kwestię wieku emerytalnego sędziów SN w Polsce? Dlaczego żąda się od TSUE opinii nt. zagadnienia, które powinno być rozstrzygnięte wewnątrz państwa? – pytał.
"Ręka rękę myje"
– Uzurpacja prowadzi do anarchii, to naturalne kolej rzeczy. Mówimy stanowcze nie takim działaniom. Właśnie dlatego utworzono Izbę Dyscyplinarną. Ma wypierać obecne myślenie sędziów, które sprowadzić można do powiedzenia: "ręka rękę myje". Ostatni przypadek sędziego, który prowadził w stanie nietrzeźwości, a później powołał się na immunitet, dobitnie to pokazuje – przypomniał ostatni przypadek z Podlasia.
– Z ubolewaniem patrzę na to, jak opozycja zdołała wykreować atmosferę rozemocjonowania. Ta z kolei bardzo udzieliła się sędziom. Nie możemy dopuścić do tego, aby sędziowie zaczęli "politykować". Sędziowie bojąc się o własne przywileje, doprowadzili do sytuacji, w której udzieliła im się polityczna gorączka – podsumował były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.