W najnowszym wydaniu tygodnia „Gazeta Polska” red. Katarzyna Gójska rozmawia z prezydentem RP Andrzejem Dudą.
Panie Prezydencie, media wraz z Platformą Obywatelską zarzucają Panu, iż ułaskawił Pan pedofila. Takie postawienie sprawy jest manipulacją i kłamstwem – to może sprawdzić każdy, kto zada sobie trud głębszego wniknięcia w tę sprawę. Mimo wszystko podjęcie decyzji ułaskawienia mężczyzny, który odsiedział pełen wyrok za czyn pedofilski, na pewno nie było proste. Czym się Pan kierował?
To jest brudna kampania. Rodzina, której sprawa dotyczy, w podły sposób została wciągnięta do walki wyborczej, w imię której ofiary raz jeszcze muszą przeżywać swoją tragedię, tym razem na oczach milionów czytelników. Sprawę przede mną przebadały sądy dwóch instancji i Prokuratura Generalna. Kara pozbawienia wolności została wykonana, a wszystkie opinie były jednoznacznie za ułaskawieniem, czyli anulowaniem zakazu zbliżania się do dorosłej poszkodowanej, która sama o zniesienie tego zakazu zawnioskowała. Chciałbym przede wszystkim wyciszyć już emocje wokół tego tematu i dać tej rodzinie wreszcie zaznać spokoju.
Dziennik „Fakt” na okładce jednego z wydań przedstawił sprawę tak, jakby to Pan Prezydent był zamieszany w sprawę pedofilską. W takich sytuacjach powraca pytanie o rolę zagranicznych mediów w polskim życiu publicznym, szczególnie w tak newralgicznych momentach jak wybory. Zwłaszcza że jakiś czas temu ujawniono list wydawcy do dziennikarzy tej bulwarówki, który zupełnie otwarcie instruował ich, jak powinni pisać choćby o relacjach Polska–UE.
W Polsce, w przeciwieństwie do Niemiec czy Francji, pozycja zagranicznych koncernów medialnych jest znacząca i ma duży wpływ na to, jak wygląda rynek medialny. Kapitał ma narodowość, właściciele mają swoje interesy. Jednak odpowiedzialność za to, jak gazeta wygląda, i to, co na co dzień się w niej ukazuje, spoczywa na redakcji. Niemiecki właściciel powinien być szczególnie ostrożny, by nie dawać pretekstów do zarzutów o próby ingerencji w życie polityczne w Polsce, zwłaszcza gdy redakcja nie ukrywa swojego politycznego zaangażowania. Jedynka „Faktu” przejdzie do czarnej historii prasy w Polsce.
Stałym elementem spotkań wyborczych Rafała Trzaskowskiego jest poseł Sławomir Nitras, atakujący tych, którzy zadają wiceszefowi PO niewygodne pytania. Z nagrań dostępnych w internecie wiemy, że atakuje każdego – czy to posła, czy zwykłego człowieka przechodzącego z dziećmi. Stosuje przemoc fizyczną i chyba czuje się kompletnie bezkarny. Po co Trzaskowskiemu taki pobudzony Nitras, skoro ciągle mówi o szacunku i pojednaniu?
Dobór współpracowników wiele mówi o Rafale Trzaskowskim. Więcej niż słowa, które wypowiada. Słowa o wspólnocie, szacunku, ponadpartyjności.
W internecie organizowana jest akcja dezinformacyjna, której celem jest wprowadzenie w błąd wyborców, przekonując, że ich głos oddany na Pana w pierwszej turze jest ważny w drugiej i nie muszą ponownie głosować. Pojawiły się też doniesienia, iż ulotki o takiej treści będą wrzucane do skrzynek pocztowych. Czy to sprawa dla służb specjalnych?
Tonący brzydko się chwyta. To jeszcze jeden przykład brudnej kampanii. Państwowa Komisja Wyborcza przekazała sprawę prokuraturze – mamy tu do czynienia z próbą ingerencji w proces wyborczy. Myślę, że Polacy to widzą, tego typu różne działania i obraz, jaki zaczyna wyłaniać się z nich, stają się dla nich coraz bardziej czytelne. Była akcja „Zabierz babci dowód”, teraz próbują wprowadzać w błąd. Nowa twarz, ale widać metody te same, pełne kłamstw i pogardy dla osób, które mają odmienne poglądy, inną wizję Polski.
CAŁA ROZMOWA DOSTĘPNA W NAJNOWSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ"
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zembaczyński wstydzi się wykształcenia. „Zagadkowe” zniknięcie Collegium Humanum z życiorysu
PIEKŁO ZAMARZŁO! Wyborcy koalicji 13 grudnia oburzeni nepotyzmem: „Nie po to walczyliśmy, K*RWA MAĆ!”
Wrocław. Polacy muszą wiedzieć, komu powierzyli fotel prezydenta
Komisja Ligi anulowała czerwoną i żółtą kartkę