- Żadna reguła nie przeszkodziłaby moim rodzicom być ze sobą. Moi rodzice przeżywaliby życie wspaniale bez nas. My byliśmy owocem tej miłości i dodatkiem do nich. Jestem przekonani, że tak się kochając, szanując, będąc w takiej przyjaźni jak moi rodzice, oni by wspaniale przeżyli życie tylko we dwoje. Zawsze było to zapatrzenie, ich miłość była taka promienista - mówiła w swoich rodzicach w rozmowie z Dominiką Dembińską Agata Steczkowska, muzyk i pedagog.
- Ja jestem w świecie dźwięków, odkąd się urodziłam, a nawet, kiedy jeszcze byłam w mojej mamie, bo nasza mamusia dużo śpiewała, grała też kiedyś na fortepianie. Nasz tatuś jest maestro, dyrygentem chórów chłopięco-męskich. Zwykle te chóry są stworzone do muzyki sakralnej i ten świat dźwięków, bogaty, symfoniczny i chóralny towarzyszy mi odkąd pamiętam - powiedziała Agata Steczkowska.
- Dla mnie "Steczkowscy. Miłość wbrew regule" to książka, o tym jak można żyć, kreując życia po swojemu, nie oglądając się na żadne wzorce, o tym, ze miłości nic nie zatrzyma, że to może być ponadczasowe. Żadna reguła nie przeszkodziłaby moim rodzicom być ze sobą. Moi rodzice przeżywaliby życie wspaniale bez nas. My byliśmy owocem tej miłości i dodatkiem do nich. Jestem przekonana, że tak się kochając, szanując, będąc w takiej przyjaźni jak moi rodzice, oni by wspaniale przeżyli życie tylko we dwoje. Zawsze było to zapatrzenie, ich miłość była taka promienista - wspominała muzyk. - Wchodząc w archiwa rodzinne, to listy mojego taty do mamy i mamy do taty były pełen miłości, troski, odpowiedzialności, nie zastawiali się and małymi problemami. Te listy są nie tylko przepiękne, aż poetyckie - dodała.
- Nieraz w życiu miałam w życiu wyrzuty, żebym nie zachowała się jak dziecko i nie mówiła o swoich rodzicach „tatuś i mamusia”, więc śmiałam się i mówiłam „przestań mówić stary i stara, bo mnie aż uszy bolą, nie mów mi, jak mam mówić o moich rodzicach”. Mam do nich szacunek, ale też bardzo ciepłe uczucia. Tego nie da się zamaskować ani w żaden sposób przekłamać - uznała Steczkowska.
- Jest takie powiedzenie, że prawdziwy wojownik nie walczy. On zawsze wygrywa. Nie widzę mojego taty jako wojownika, który z kimś walczy, komuś tłumaczy. On był mocarzem, zawsze był mocarny, jemu wszystko wyszło w życiu. Kiedy był księdzem, był księdzem charyzmatycznym, kiedy był maestro chóralnym, był maestro charyzmatycznym. Moja mama zawsze genialnie czuła się przy nim jako kobieta, jako żona. Ja mogę powiedzieć, że był też charyzmatycznym ojcem, nawet nie wyobrażam sobie, bym mogła mieć innego - mówiła o swoim ojcu Agata Steczkowska. Ojciec Agaty Steczkowskiej był księdzem, jednak zrezygnował z kapłaństwa, gdy jego przyszła żona Danuta zaszła w ciążę, a potem urodziła Agatę.
- Mój tata zawsze robił to, co chciał, i co uważał za stosowne. On i moja mama to ludzie, którzy żyli zgodnie ze swoim sumieniem. Kiedy tatuś z mamusią dostał pozwolenia na ślub kościelny po 32 latach okrutnych moim zdaniem cierpień, to powiedział publicznie na swoim weselu” „Dobrze się stało, że zostałem księdzem, źle by było, gdybym stamtąd nie odszedł. Reszta to moja sprawa między mną a Panem Bogiem” - wspomniała muzyk.