Ponad 300 kg śmieci udało się sprzątnąć z dna i brzegów Biebrzy, podczas sobotniej akcji z udziałem m.in. nurków. Obejmowała ona 9-kilometrowy odcinek tej rzeki. Jak oceniają uczestnicy akcji, śmieci jest mniej, niż w minionych latach, ale wciąż jest co sprzątać.
Od ponad 20 lat takie podwodne sprzątanie Biebrzy prowadzą członkowie Biebrzańskiego Klubu Płetwonurków "Meander"; w tym roku przyłączyło się do niej również Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie (PGWWP).
W tegorocznym sprzątaniu na odcinku Jagłowo-Dolistowo wzięło udział ponad 50 osób, z czego ok. 30 to nurkowie z całego kraju, którzy wyszukiwali śmieci na dnie rzeki.
Jak powiedziała rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej PGWWP w Białymstoku Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, w kilka godzin uprzątnięto ponad 300 kg śmieci. To przede wszystkim pozostałości - zarówno na brzegach jak i dnie - po bytności turystów oraz wędkarzy: puszki, butelki czy zanęty. W tym roku w rzece znaleziono też minę czołgową.
Turyści zabierajcie ze sobą śmieci
W ocenie uczestników sprzątania, śmieci jest mniej, niż w minionych latach, ale wciąż jest co robić. Giełażyn-Sasimowicz podkreśliła, że "wody to nie śmietnik". Zaapelowała, by przywożone ze sobą rzeczy czy pozostałości po nich zabierać, bo w innej sytuacji - wcześniej czy później - trafią one do rzeki czy jeziora.
Podkreśliła, że pracownicy PGWWP regularnie prowadzą akcje sprzątania rzek, jezior czy kanałów i włączają się w tego typu akcje. Zwróciła uwagę, że można taką akcję społeczną, organizowaną lokalnie, połączyć z piknikiem czy spotkaniem przy ogniskiem nad wodą. Poprosiła też, by reagować na sytuacje zanieczyszczania wód, np. poprzez telefon pod numer alarmowy 112.