To już patologia. Piją, biją, szantażują. Koalicja 13 grudnia bez hamulców
Wiceminister z problemem alkoholowym, dostęp do tajemnic NATO, zatajona wiedza i polityczne milczenie. W programie „Miłosz Kłeczek Zaprasza” padły słowa, które powinny wstrząsnąć polską opinią publiczną – jeśli ta nie uległa już znieczuleniu na kolejne kompromitacje członków rządu Donalda Tuska. Sprawa Andrzeja Szejny nie jest tylko problemem zdrowotnym jednego człowieka. To lustro, w którym odbija się kondycja obecnej władzy.
Choć Szejna wydał oświadczenie, w którym przeprosił i zasugerował, że podjął leczenie, media – m.in. „Fakt” – pokazały, że problem nie zniknął, a wręcz był przez klub Lewicy tolerowany i tuszowany. Polityk nadal był widywany z alkoholem, a o jego stanie od dawna wiedzieli partyjni koledzy.
Alkoholik może być szantażowany
Na problem natury państwowej całej sprawy, zwróciła uwagę posłanka Anna Kwiecień z PiS, wskazując na realne zagrożenie bezpieczeństwa narodowego.
- Choroba alkoholowa to choroba, ale bardzo specyficzna. Człowiek traci nad sobą kontrolę, staje się potencjalnym celem szantażu – przez służby obce albo ludzi o złych intencjach. Nie można dopuścić, by osoba z takim problemem miała dostęp do ściśle tajnych informacji państwowych. Taki człowiek nie powinien piastować funkcji wymagających najwyższej lojalności wobec państwa
- powiedziała.
To nie tylko trafna diagnoza – to akt oskarżenia wobec systemu, który pozwolił wiceministrowi trwać na stanowisku mimo licznych sygnałów ostrzegawczych.
Tusk ma haki na swoich?
Jeszcze dalej poszedł Błażej Poboży, minister w Kancelarii Prezydenta RP. W jego ocenie sprawa Andrzeja Szejny pokazuje niewyobrażalną słabość mechanizmów kontrolnych państwa.
– Przed objęciem funkcji każdy członek rządu powinien zostać dogłębnie sprawdzony. Mówimy tu o dostępie do najwyższej klauzuli bezpieczeństwa. Jeżeli premier Tusk wiedział o problemie Szejny, to znaczy, że jego otoczenie zbiera haki i trzyma ludzi w szachu. A jeśli nie wiedział, to znaczy, że system weryfikacji całkowicie zawiódł. I tak właśnie się to odbywa – gdy pojawia się kryzys, jak w przypadku śmierci Barbary Skrzypek, natychmiast następuje medialna dekapitacja. Styl? Putinowski. Premier ogłasza to publicznie, bez procedur, bez szacunku.
To mocna diagnoza systemu, w którym władza traci zdolność odróżniania państwa od partyjnych interesów. Niestety, ostatnie miesiące przyzwyczaiły opinię publiczną do tego, że gdy rząd Tuska, albo on sam ma wizerunkowe problemy, wtedy do mediów trafiają informacje o skandalu z udziałem polityka z partii koalicyjnej. Szejna, choć nigdy nie powinien być wiceministrem, jest ofiarą wewnątrzkoalicyjnych gierek.
Lewicowy poseł, który łamie prawa pracownika
Głos zabrał także Adam Szczepański z Partii Razem, który mimo bliskości ideowej nie zostawił na Szejnie suchej nitki, ale z innych powodów, niż alkohol. Przypomniał inne zarzuty, które nie wystawiają Szejnie dobrego świadectwa jako politykowi o rzekomo lewicowej wrażliwości.
– Poza samą chorobą alkoholową, która jest dotkliwa, są też inne zarzuty: mobbing, przemocowe zachowania i wyzysk pracowników biura poselskiego. To wszystko zaprzecza wartościom lewicowym. Lewicowy poseł nie może łamać prawa pracy
- powiedział.
To rzadki przypadek – samokrytycyzm z własnego obozu politycznego. Tym bardziej bolesny, bo pokazujący hipokryzję współczesnej Lewicy w Polsce.
„Każdemu można zrobić zdjęcie z kieliszkiem”
Jak zwykle, nie zawiodła Jolanta Milas z PSL, która pozwoliła sobie na ton ironiczny, próbując rozmyć sprawę.
– Nikt nie powinien być w pracy pijany, nawet poseł, a tym bardziej minister. Ale nie wiem, jak było w tym przypadku. Każdemu można zrobić zdjęcie z kieliszkiem
- mówiła.
Trudno o bardziej wymowne podsumowanie postawy części obozu rządzącego. Zamiast refleksji – relatywizacja. Zamiast reakcji – półuśmiech.
Kultura polityczna dna
Wszystko to składa się na ponury obraz rządów „koalicji 13 grudnia”, w której liczy się nie jakość państwa, lecz lojalność wobec lidera. Gdzie skandale przykrywa się innymi skandalami. Gdzie premier, zamiast działać, odsuwa sprawy na bok – byle tylko przetrwać do kolejnej konferencji.
Nie chodzi tu już tylko o Szejnę. Chodzi o system, w którym Bartłomiej Sienkiewicz był wyprowadzany z Sejmu przez Borysa Budkę, a senator Kopiec pojawił się w stanie skrajnego upojenia. O to, że – jak ujawnia była posłanka Lewicy Beata Maciejewska – Szejna miał stosować przemoc wobec kobiet, a jego nałóg był znany od lat.
To nie jest incydent. To obraz współczesnego parlamentarnego upadku, który został zapoczatk
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X