Na lotnisku w Durbanie prezydent Republiki Południowej Afryki, Cyril Ramaphosa i obecny król Zulusów, Misuzulu kaZwelithini, odsłonili w czwartek 12-metrowy pomnik Czaki, twórcy XIX-wiecznej potęgi Zulusów; poprzedni monument przedstawiał go - jak uznano - w nie dość wojowniczej pozie.
W tym samym miejscu, w 2010 r., kosztem niemal 200 tys. dolarów, postawiono rzeźbę przedstawiającą Czakę w otoczeniu bydła. Jednak zmarły w 2021 r. król Goodwill Zwelithini zażądał usunięcia postumentu ponieważ uznał, że nie odzwierciedlała ona „wojowniczej postawy” jego prapradziadka. Jego zdaniem Czaka wyglądał jak pasterz, a nie jak gromiący wrogów władca.
Nowy posąg kosztował ponad 255 tys. dolarów. Czaka stoi na cokole, w prawej ręce trzyma wzniesioną zuluską krótką włócznię, którą sam opracował, a w lewej długą tarczę.
Spełnienie prośby zmarłego potomka Czaki było pretekstem dla obecnego przywódcy Zulusów do przypomnienia rządowi z Pretorii, że ma się trzymać z daleka od plemiennej ziemi. A w przypadku Zulusów to niemal 3 mln hektarów w prowincji KwaZulu Natal, których jedynym powiernikiem jest król.
Na początku mijającego roku król zagroził rządowi pozwem do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości po tym, gdy Pretoria chciała ograniczyć jego tradycyjne prerogatywy.
„To nasz dom, w którym się urodziliśmy i wychowaliśmy. Ziemia jest źródłem naszej żywności, pastwiskiem dla naszego bydła i miejscem spoczynku kości naszych ukochanych przodków. Przysięgam, że dopóki żyję, nikt nie odbierze nam ziemi Zulusów” – mówił podczas odsłaniania pomnika Misuzulu.
Czace przypisuje się stworzenie potężnej armii, dzięki której zjednoczył wiele plemion i stworzył „naród” Zulusów, władających w pierwszej połowie XIX w. terenami od Kapsztadu na południowym zachodzie dzisiejszej RPA po współczesną Tanzanię.
Odsłonięcie pomnika zbiegło się z powrotem Czaki do kultury popularnej. W latach 80. wyświetlany był, również w Polsce, serial Zulus Czaka; obecnie w RPA popularność zdobywa najdroższy w rodzimej kinematografii serial telewizyjny - Shaka iLembe.
Źródło: PAP