Entuzjastyczne przyjęcie Piotra Beczały w Nowym Jorku
Z recitalem pieśni kilku kompozytorów, w tym Mieczysława Karłowicza wystąpił w poniedziałek tenor Piotr Beczała w nowojorskiej Carnegie Hall. Publiczność zgotowała mu entuzjastyczne przyjęcie i czterokrotnie wywoływała do bisów.
Był to już jego trzeci solowy występ w słynnej nowojorskiej sali koncertowej.
"Zawsze staram się promować polską muzykę. Tym razem śpiewam obok Czajkowskiego, Griega, Szumana i Rachmaninowa także pieśni Mieczysława Karłowicza" - podkreślił Beczała.
Jak dodał, w Nowym Jorku jest również w trakcie prób do "Aidy" Giuseppe Verdiego w Metropolitan Opera. Wystąpi w roli Radamesa. Premierę zaplanowano w Sylwestra. 25 stycznia "Aida" będzie transmitowana do kin na całym świecie.
Poniedziałkowy recital odbył się w największej sali Carnegie Hall, Isaac Stern Auditorium.
Krytyk "Ruchu Muzycznego" i polonijnego "Kuriera Plus", Roman Markowicz, ocenił, że publiczność przyjmuje polskiego śpiewaka "niezmiernie entuzjastycznie".
"Beczała i jego doskonały pianista Helmut Deutsch pojawili się na scenie we frakach, co dziś stanowi coraz większą rzadkość. Chwała im za to, za powrót do dawniejszych, piękniejszych norm" - powiedział Markowicz.
Piotr Beczała preferuje wykonywanie repertuaru pieśniarskiego z nut, co czasami nie dopuszcza do ścisłego kontaktu ze słuchaczami.
"Na szczęście był w doskonałej formie wokalnej i jego niepowtarzalny tenor wypełnił ogromne wnętrze bez najmniejszego wysiłku" - zwrócił uwagę Markowicz dodając, że publiczność "wymusiła" na artyście aż cztery bisy: dwie kolejne pieśni Rachmaninowa, "Prząśniczkę" Stanisława Moniuszki oraz "Still wie die Nacht" niemieckiego kompozytora Carla Bohma.
Carnegie Hall, powołując się na "New York Timesa", "Opera News" czy "New York Classical Review" nazwała Beczałę "jedną z najjaśniejszych gwiazd opery, lśniącym tenorem, który niesamowicie z biegiem lat nabrał ciężaru i koloru i tchnął nowe życie w liczne kultowe role".
Źródło: PAP