Ceny mieszkań zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym rosną, mimo zmniejszonej w ostatnim czasie podaży. Jest to związane m.in. z wysokimi cenami materiałów budowalnych, inflacją, polityką klimatyczną Unii Europejskiej oraz napływem uchodźców z Ukrainy. Trudna sytuacja gospodarcza sprawia, że zainteresowanie zakupem mieszkań maleje. Wiele osób nie stać na zakup mieszkania w kredycie.
Dr Cezary Mech, doradca prezesa Narodowego Banku Polskiego wskazuje, że w przypadku małej podaży nowych mieszkań na rynku, ceny nieruchomości powinny spadać. W Polsce jednak sytuacja jest nieco odmienna. Spowodowane jest to przez trzy trendy. Pierwszy z nich związany jest z kosztami. Ceny surowców energetycznych w ubiegłym roku zaczęły drastycznie rosnąć, co przełożyło się na wzrost cen produktów budowalnych. Duże znaczenie ma także polityka klimatyczna Unii Europejskiej, związana z wymogami energetycznymi i wprowadzaniem różnego rodzaju regulacji. Jedną z restrykcji, jakie chce wprowadzić UE, ma objąć cement, co również przełoży się na ceny materiałów budowlanych. Znaczny wpływ ma także polityka pieniężna prowadzona przez państwo w związku z wysoką inflacją. Stopy procentowe kredytów hipotecznych są obecnie bardzo wysokie, co wpływa na mniejszą opłacalność zakupu mieszkania w kredycie, a także mniejszą zdolność kredytową obywateli. Ceny nieruchomości rosną również z powodu napływu coraz większej ilości uchodźców z Ukrainy.
„Ceny nieruchomości rosły, rosną i rosnąć będą. Niestety, to jest brutalna rzeczywistość polskiego rynku” – powiedział Przemysław Ruchlicki z biura polityki gospodarczej w Krajowej Izbie Gospodarczej, zaznaczył również, że na rynku jeszcze długo będziemy obserwować deficyt nowych lokali, więc zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych będzie nawet przez najbliższe kilkanaście lat bardzo trudne. Zmieniać się będą również lokalizacje nowych budynków mieszkalnych, coraz częściej inwestorzy decydować się będą na przedsięwzięcia raczej w mniejszych miastach. Wielu ludzi w ostatnim czasie powraca do mniejszych miejscowości, ze względu na tańsze, spokojniejsze i wolniejsze niż w dużych aglomeracjach życie.
Ruchlicki tłumaczy również, że coraz więcej pojawiać się będzie inwestycji magazynowych, których w Polsce jest cały czas niedostateczna ilość. Niepewna jest jednak sytuacja budowy nowych biurowców. W pandemii zapotrzebowanie na tego typu powierzchnię zostało mocno ograniczone, większość osób pracowała zdalnie w swoim domu, trend ten utrzymał się do tej pory.
Dr Cezary Mech podkreślił, że zmiany podaży, a tym samym zwiększenie popytu są obecne zarówno na rynku pierwotnym mieszkań, jak i na rynku wtórnym.
„Nie mieliśmy, nie mamy i długo nie będziemy mieli wystarczająco wykwalifikowanych pracowników w sektorze budownictwa. Posiłkujemy się migrantami, do tej pory byli to Ukraińcy i Białorusini, teraz eksperci mówią o tym, że musimy patrzeć o wiele dalej na wschód, żeby tych pracowników pozyskać. Mówimy tutaj już takiej dalekiej Azji. Nie ma wykwalifikowanych pracowników, a w kontekście odbudowy Ukrainy, która niewątpliwie nastąpi prędzej czy później, grozi nam zapaść z tego względu, że będzie się bardziej opłacało realizować kontrakty tam niż w Polsce” – mówił Ruchlicki, podkreślił również, że mimo wysokich stóp procentowych oraz przepowiedni, że deweloperzy będą notowali straty, tak się nie stało, odnotowują rekordowe zyski. Marża rośnie, mimo że buduje się mniej.
„Jeżeli szukałbym dobrej inwestycji, to chyba w tym momencie nie patrzyłbym na budynki prędzej na ziemię w dobrej lokalizacji” – dodał.
Więcej w materiale wideo. Polecamy!