Redaktor naczelna niezależnego białoruskiego portalu Charter97.org Natalia Radzina ujawniła, że otrzymała e-mail, którego autor grozi, że zostało jej już tylko „kilka dni”. Medium, którym kieruje dziennikarka, podobnie jak TV Biełsat, publikuje treści dotyczące braku demokracji na Białorusi oraz odkłamuje rosyjską propagandę. Przebywająca w Polsce dziennikarka gróźb się nie boi. - Jestem pewna, że w demokratycznej Polsce jest bezpiecznie – oznajmiła.
Redaktor naczelna białoruskiego niezależnego portalu Karta'97 Natalia Radzina poinformowała o tym, że otrzymuje groźby.
Redakcja portalu mieści się obecnie na emigracji - w Polsce. Dziennikarze doświadczali represji ze strony władz, dlatego musieli wyemigrować.
Władze Białorusi ma początku tego roku w styczniu zablokowały dostęp do portalu Karta’97 (charter97org) na Białorusi, co spotkało się z krytyką wielu organizacji międzynarodowych i zachodnich polityków.
Redakcja kontynuowała jednak pracę, a portal można teraz czytać na tzw. stronach lustrzanych. Natalia Radzina powiedziała portalowi organizacji „Reporterzy bez granic”, że w jej ocenie groźby przyszły z Białorusi, miano tam bowiem nadzieję, że redakcja zaprzestanie pracy po blokadzie portalu w styczniu i okazało się, że blokada nie okazała się skuteczna.
W ostatnich latach, po aneksji Krymu i wybuchu wojny na Ukrainie, Karta’97 bardzo wiele pisała również o wpływie rosyjskiej propagandy, przekazywała Białorusinom prawdziwe informacje o wojnie na Ukrainie.
W e-mailu, który otrzymała Natalia Radzina 22 lipca, w wulgarnym stylu napisano, że redaktor "zostało parę dni".
Natalia Radzina wskazuje na portalu społecznościowym, że groźby otrzymywała też wcześniej, ale tak ostrych i aroganckich sformułowań jeszcze nie widziała, dlatego teraz zdecydowała się na upublicznienie tej informacji.
Anonimowi autorzy groźby napisali, że są tuż za jej plecami (może „czuć ich oddech na plecach”), żeby „oglądała się częściej”, dziennikarkę określono jako "piątą kolumnę", padają bardzo wulgare określenia typu „prostytutka”, „padlina”.
Dziennikarka pisze, że nie boi się tych gróźb, zamierza pracować dalej i jest przekonana, że w demokratycznej Polsce może czuć się bezpieczna.