Rosyjska bomba kierowana uderzyła w środę wieczorem w wielokondygnacyjny blok mieszkalny w Charkowie, drugim co do wielkości mieście na Ukrainie, zabijając dziecko i raniąc co najmniej 29 osób - poinformowały miejscowe władze.
Szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow poinformował, że 11-letnie dziecko zostało wyciągnięte spod gruzów z poważnymi obrażeniami, m.in. głowy, ale służby medyczne nie były w stanie go uratować.
Według mera Charkowa Ihora Terechowa w wyniku ataku powietrznego zniszczonych zostało kilka pięter budynku.
Filmy, które pojawiły się w mediach społecznościowych, pokazują ogromną dziurę w fasadzie dziewięciopiętrowego bloku.
Prezydent Wołodymyr Zełenski oznajmił, że atak ten potwierdził potrzebę większej pomocy wojskowej ze strony zachodnich sojuszników Ukrainy.
"Nasi partnerzy widzą, co się dzieje każdego dnia" - napisał na Telegramie. "A w tych warunkach każda odłożona decyzja oznacza co najmniej dziesiątki istnień ludzkich i setki rosyjskich bomb użytych przeciwko Ukrainie" - podkreślił Zełenski.
Charków, położony zaledwie 30 km od granicy z Rosją, regularnie jest celem rosyjskich ataków powietrznych.
Źródło: PAP