Jak poinformowała agencja Reutera, władze Mauritiusa w piątek nakazały krajowym dostawcom usług internetowych, by zawiesiły dostęp do mediów społecznościowych do 11 listopada, czyli do dnia po wyborach parlamentarnych.
Jest to związek z opublikowaniem w mediach społecznościowych wielu rozmów osób publicznych: polityków, funkcjonariuszy policji, prawników, dziennikarzy i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego.
Premier Pravind Kumar Jugnauth oraz policja twierdzą, że rozmowy zostały zmanipulowane przy użyciu sztucznej inteligencji.
Kancelaria premiera w oświadczeniu przekazała, że opublikowane rozmowy mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu.
Wybory odbędą się 10 listopada.
Pravind Kumar Jugnauth walczy o to, by jego partia, Wojujący Ruch Socjalistyczny, zachowała większość w parlamencie na kolejną pięcioletnią kadencję.
Mauritius to wyspiarskie państwo na Oceanie Indyjskim, zamieszkane przez ok. 1,4 mln osób. Ważną rolę w gospodarce kraju odgrywa turystyka. Jest jednym z nielicznych krajów w tej części świata cieszących się stabilną demokracją, regularnie przeprowadzanymi i uznawanymi wyborami oraz podejściem do praw człowieka właściwym dla społeczeństw szeroko rozumianego Zachodu.
Źródło: Republika, PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Aktorka martwi się o Amerykanów, którzy „nie mają możliwości ucieczki"
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.
Gembicka: Tusk pręży muskuły i mówi, że nie wpuści migrantów, a za plecami Polaków zgadza się na wszystko
Ujawniamy! To im Sutryk zafundował studia. ZOBACZ!