Setki ukraińskich dzieci z niedawno wyzwolonych spod rosyjskiej okupacji ziem we wschodniej części Ukrainy utknęły w obozach letnich na terytorium Federacji Rosyjskiej. O tym fakcie poinformowała dziś agencja AP. Jeszcze w momencie okupacji rodzice zgodzili się, by dzieci wyjechały na wypoczynek, teraz z kolei nie mogą wrócić do swoich rodzin... Po co Putinowi ukraińskie dzieci?
"Chcieliśmy, by dzieci odpoczęły od tego, co się tutaj działo, od tych wszystkich horrorów, problem polega na tym, że teraz strona rosyjska nie planuje zwrócić nam dzieci" - powiedziała reporterom agencji jedna z mieszkanek Iziumu, której 9-letnie dziecko przebywa teraz w Rosji. Dodała, że jeszcze w lipcu wysłała na organizowane przez Rosjan kolonie swoją starszą córkę i dziewczynka bez problemów wróciła do domu.
Zobacz też: Masowe wywózki w głąb Rosji postępują. Po co Putinowi ukraińskie dzieci?
Okupacyjne media zachęcały rodziców do wysyłania dzieci na bezpłatny wypoczynek, zgodziły się na to setki rodzin, jednak odbicie podczas wrześniowej kontrofensywy ukraińskiej armii Iziumu i innych terenów obwodu charkowskiego, zajmowanych przez kilka miesięcy przez Rosjan, wszystko zmieniło - pisze AP.
W Rosji zostało 52 dzieci z Iziumu i ok. 250 z innych miejscowości z obwodu charkowskiego. Są w wieku 9-16 lat - podaje agencja na podstawie rozmów z przedstawicielami ukraińskich i rosyjskich władz oraz rodzicami.
Rodzice są zrozpaczeni, zdesperowani i źli; mówią, że potrzebują więcej pomocy, by odzyskać swoje dzieci, ale wielu z nich obawia się, że będą postrzegani jako kolaboranci, chętni do oddawania swoich dzieci wrogowi - zaznacza AP.
"Jesteśmy prostymi ludźmi. Nigdy nie było nas stać na wakacje nad morzem dla naszych dzieci i wydawało nam się, że to szansa" - powiedział jeden z ojców przebywających w Rosji dzieci.
Pisaliśmy wcześniej: Będąc w rosyjskiej niewoli, wydrapali modlitwę... na ścianie celi! [wideo]
Jedna z rozmawiających z agencją matek zdołała sprowadzić swoją córkę do domu. Pojechała autostopem do Zaporoża, by zdobyć pozwolenie ukraińskich władz na podróż na okupowane przez wojska rosyjskie tereny. Stamtąd udała się na Krym, z którego przedostała się do leżącego nad Morzem Czarnym kurortu Gelendżyk w rosyjskim Kraju Krasnodarskim. Odnalazła obóz letni, w którym przebywała jej córka. Władze nakazały jej podpisanie dokumentu, w którym obiecała, że pozostanie wraz z nią w Rosji. Kobieta zdołała jednak wrócić wraz z córką do Iziumu - podróżując z powrotem tą samą trasą, przez okupowane tereny i linię frontu.
W obozach letnich w leżących w tym samym regionie Rosji Jejsku i Kabardince przebywa w sumie 323 dzieci z Ukrainy - przekazuje AP, opierając się na informacjach lokalnych mediów.
Według rodzin "dzieci generalnie mają się dobrze, ich potrzeby są zaspokojone. Chodzą do rosyjskiej szkoły. Mają jedzenie, odzież i schronienie. Ale nie są ze swoimi rodzinami" - pisze agencja.
W podobnej sytuacji znajdują się też dzieci z obwodu chersońskiego na południu Ukrainy, w którym również wyzwalane są miejscowości wcześniej okupowane przez Rosjan - przekazał Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Zapewnił, że rząd stara się rozwiązać sytuację przebywających w Rosji dzieci.
Problem jest skomplikowany, trudno rozpatrywać to jako sprawę kryminalną, ponieważ rodzice dobrowolnie zgodzili się oddać swoje dzieci i podpisali dokumenty, w których zrzekli się uprawnień do podejmowania za nie decyzji - powiedział AP anonimowo inny ukraiński urzędnik.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Aktorka martwi się o Amerykanów, którzy „nie mają możliwości ucieczki"
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.
Gembicka: Tusk pręży muskuły i mówi, że nie wpuści migrantów, a za plecami Polaków zgadza się na wszystko
Ujawniamy! To im Sutryk zafundował studia. ZOBACZ!