USA ostrzegają Rosję przed dalszą interwencją na Ukrainie
Amerykańska ambasador w ONZ Samantha Power ostrzegła Rosję przed dalszą interwencją na wschodniej Ukrainie, w tym pod pretekstem dostarczenia pomocy humanitarnej, gdyż byłoby to uznane za "inwazję".
Zdaniem amerykańskiej ambasador pogarszająca się sytuacja humanitarna wymaga działania, lecz "nie ze strony tych, którzy się przyczynili do jej powstania".
Samantha Power, która wygłosiła ostrzeżenie pod adresem Moskwy w Radzie Bezpieczeństwa, z uznaniem odniosła się do tworzenia przez rząd Ukrainy "korytarzy humanitarnych" w celu umożliwienia ludności cywilnej wydostania się z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów.
Jeśli Moskwa chce przysłać pomoc humanitarną, to, jak zaznaczyła ambasador USA, powinna ona być dostarczona przez neutralne organizacje międzynarodowe, w tym Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża.
– Toteż wszelka dalsza jednostronna interwencja Rosji na terenie Ukrainy, w tym pod pozorem dostarczenia pomocy humanitarnej, byłaby całkowicie nie do przyjęcia i głęboko niepokojąca, i byłaby uważana za inwazję na Ukrainę – ostrzegła Power.
Amerykańska ambasador powiedziała, że Rosja sugerowała po raz kolejny w zeszłym tygodniu wysłanie rosyjskich sił pokojowych na wschodnią Ukrainę.
– Rosyjskie siły pokojowe na Ukrainie to oksymoron – powiedziała Power, podkreślając, że "na każdym kroku w tym kryzysie Rosja sabotuje pokój".
Przeciwko akcji humanitarnej Moskwy na Ukrainie wypowiedział się też brytyjski ambasador Mark Lyall Grant. – Rosja jest problemem, nie rozwiązaniem – podkreślił.
Z kolei rosyjski ambasador Witalij Czurkin ostro skrytykował niedawny raport ONZ o naruszaniu "praw człowieka na wschodniej Ukrainie", który uznał za nieobiektywny wobec separatystów. Domagał się też wyjaśnienia, dlaczego w raporcie nie potępiono sił ukraińskich za "używanie artylerii i innej broni ciężkiej w celu niszczenia dzielnic mieszkalnych i infrastruktury, szczególnie w kontrolowanych przez separatystów Doniecku i Ługańsku".