Wciąż trwa dyskusja dotycząca Kapitolu. Temat prezydenta USA o podżeganie tłumu i "zagrzewania do walki" czy proszenie tylko o pokojowy protest nie ma końca.
Jak zatem jest?
Jakkolwiek sytuacja by wyglądała, pewnością jest fakt, że dnia 6 stycznia zginęły, a także zostały poszkodowane osoby. Jest to niezaprzeczalnie skutek wyborów i wystąpienia Trumpa.
Prezydent nadal odmawia, przyznania się do porażki. Wciąż wzywa do ponownego podliczania liczby głosów, a także oskarża o sfałszowanie wyników. Trump zachęcał swoich zwolenników do "walki z prawdą", wychodzenia na ulice.
Telefoniczna rozmowa
Jak donosi sekretarz stanu Georgia, Donald stosował nielegalne sposoby presji na swoich urzędnikach. Namawiał ich do odwrócenia wyników wyborów. Sytuacja z Mike Pence, także się znacznie odmieniła. Obecnie stosunki między mężczyznami nie są tak sielankowe, wynikiem tego było odmówienie Trumpowi walki do odwrócenia wyników wyborów.
Dynamika sytuacji
Republikanie mogą kontynuować swoją działalność z Trumpem, co oznacza całkowite podporządkowanie partii jednej osobie wraz z dobrodziejstwem inwentarza, chociażby w postaci środowisk skrajnych. Jednak mogą również spróbować zerwać z Trumpem, co mogłoby oznaczać odpływ dużej części elektoratu i wiele chudych lat w polityce.
Proces impeachmentu rozpoczęty za kadencji prezydenta może być – choć byłby to precedens – kontynuowany po jego odejściu z urzędu. O ile szansa na skazanie Trumpa przed 20. stycznia jest minimalna, to po tej dacie sprawa nie będzie zamknięta. Możliwe jest jednak, że McConnell celowo gra na zwłokę, by trzymać prezydenta w szachu w ostatnim tygodniu jego rządów i zapewnić sobie oraz partii święty spokój na wypadek, gdyby Trump ponownie chciał eskalować.
Czy demokratom chodzi o Trumpa, czy jednak o wywołanie podziałów na amerykańskiej prawicy?
- Demokratom chodzi przede wszystkim o ostateczne skompromitowanie Trumpa i wykluczenie go z rywalizacji w przyszłości poprzez zakaz ponownego kandydowania. - jak donoszą media.
To pierwszy prezydent w historii, który dwukrotnie został poddany tej procedurze. Do demokratów przyłączyło się aż 10 republikanów. Może zatem i w Senacie znajdą wystarczająco dużo głosów, by usunąć Trumpa z urzędu i pogrzebać jego polityczne aspiracje. 10 głosów republikańskich w Izbie Reprezentantów to niemało i zdecydowanie więcej, niż jeszcze kilka dni temu moglibyśmy się spodziewać. Wygląda na to, że Mitch McConnell będzie starał się przeciągnąć temat do czasu po inauguracji Joego Bidena, gdyż już zapowiedział, że nie będzie się spieszył ze zwołaniem posiedzenia Senatu. Po tej dacie natomiast niczego bym nie wykluczał.