USA: Czy dojdzie do przekłamania w korespondencyjnym głosowaniu na prezydenta? Sądy będą zaangażowane w wybory
W listopadzie odbędą się w USA wybory prezydenckie. Kampanie Trumpa i Bidena są niezmiennie tematem numer jeden w amerykańskich mediach. W ostatnich dniach głośno stało się na temat samej formy głosowania, które częściowo będzie przebiegać korespondencyjnie. Po czerwcowej aferze związanej z prawyborami, w której doszło do zdublowania dużej części głosów, w niektórych stanach wprowadzono zasady regulujące proces głosowania zdalnego. Zaangażowane zostały w niego amerykańskie sądy, które jak uważają niektórzy, mogą wpłynąć na wynik głosowania.
Jak informuje "Wall Street Journal", w ubiegłym tygodniu sąd federalny w Georgii wydał wstępne orzeczenie nakazujące liczenie wszystkich kart wysłanych przez głosujących do dnia wyborów. Przeliczać je będzie można – zgodnie z orzeczeniem – do 6 listopada. Karty, które przyjdą po terminie, mają być odkładane na bok, przechowywane i ostatecznie niszczone bez otwierania. Tak nakazuje prawo stanowe.
Sąd nie wyraził się entuzjastycznie w sprawie "ingerencji w ustawową machinę wyborczą", ale stwierdził też, że w przeciwnym razie "ryzyko pozbawienia praw wyborczych jest ogromne". Podobne do Georgii sytuacje dotyczą innych miejsc w kraju.
Do Sądu Najwyższego Pensylwanii skierowano petycję dotyczącą dłuższego czasu liczenia głosów złożoną przez Partię Demokratyczną. Jak pisze "Wall Street Journal", część urzędników sugerowała nawet, że karty wyborcze powinny być zliczane, nawet jeśli nie będzie na nich znaczka pocztowego lub nie będzie on czytelny.
W Ohio "kwestionowany jest proces weryfikacji podpisów", a w Minnesocie "odstąpiono od zasady, że karty przy głosowaniu korespondencyjnym muszą być podpisane przez świadka" – wymienia "Wall Street Journal". Kroki te krytykowane są przez Republikanów oraz sztab wyborczy prezydenta USA Donalda Trumpa.
Jeśli któryś z kandydatów w wyborach prezydenckich "zwycięży o włos", a Trump lub wystawiony przez Demokratów Joe Biden będą prowadzić w kluczowych stanach o kilka tysięcy głosów, rozstrzygające mogą być orzeczenia sądu – twierdzi "Wall Street Journal".