- Niektórzy gubernatorzy poradzili sobie dobrze, niektórzy źle - powiedział prezydent USA Donald Trump. W wyemitowanym w niedzielę wywiadzie dla telewizji Fox News bronił działań swojej administracji w czasie epidemii koronawirusa. Przy okazji "rozprawił" się ze swoim konkurentem w wyborach prezydenckich.
Od kilku tygodni władze USA zmagają się z poważnymi ogniskami epidemii SARS-CoV-2 na południu i zachodzie kraju. W ciągu doby wykrywa się w Stanach Zjednoczonych nawet ponad 70 tys. przypadków koronawirusa, a liczba ofiar śmiertelnych Covid-19 dziennie powiększa się o ponad 600.
W rozmowie z Fox News amerykański przywódca ocenił, że statystyki dotyczące diagnozowanych przypadków oraz zgonów są mylące. Przyrost wykrywanych zakażeń Trump po raz kolejny powiązał ze zwiększonym zasięgiem przeprowadzanych testów.
Prezydent nie zgodził się z szacunkami Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore, z których wynika że USA mają obecnie siódmy najwyższy wskaźnik śmiertelności na świecie z powodu Covid-19. "Myślę, że mamy jeden z najniższych wskaźników śmiertelności na świecie" - powiedział.
Trump ocenił, że jego relacje z głównym specjalistą ds. chorób zakaźnych w rządzie USA Anthonym Faucim są dobre, ale doktor "mylił się" mówiąc na wczesnym etapie epidemii, że koronawirus ustąpi. W Stanach Zjednoczonych trwają spekulacje o konflikcie między prezydentem i Faucim. Trump chce, by na jesieni w szkołach rozpoczął w normalnym trybem rok nauki, a epidemiolog jest przeciwny otwieraniu szkół.
W USA to w gestii władz stanowych leży decyzja o stopniowym otwieraniu gospodarki. "Niektórzy gubernatorzy poradzili sobie dobrze, niektórzy źle" - ocenił Trump. Jednocześnie prezydent zastrzegł, że to "on ponosi zawsze odpowiedzialności, gdyż taka jest jego praca".
Z sondaży wynika, że Amerykanie coraz gorzej oceniają jak Trump kieruje reakcją władz USA na epidemię. 60 proc. z nich krytycznie ocenia przywódcę Stanów Zjednoczonych w tym zakresie - głosi opublikowany w piątek sondaż dla "Washington Post" i ABC News. Działania prezydenta w sprawie koronawirusa popiera 38 proc. obywateli.
W rozmowie z Fox News poruszona została także kwestia wzrostu przestępczości w największych amerykańskich aglomeracjach w trakcie epidemii. Zdaniem Trumpa Demokraci "głupio zarządzają" miastami w USA. "Zawsze było źle, ale teraz to całkowicie wymknęło się spod kontroli, a jest tak dlatego, że (oni) chcą pozbawić środków finansowych policję" - stwierdził.
W wywiadzie Trump ponowił również krytykę pod adresem Joe Bidena, swego rywala w listopadowych wyborach prezydenckich, który oczekuje na oficjalną nominację Partii Demokratycznej.
"On zniszczy nasze państwo, ale nie on sam. To będzie skrajna lewica. Ten sam typ ideologii, która panuje w Wenezueli, jednym z najbardziej zasobnych krajów świata. Teraz nie mają wody, jedzenia, leków" - powiedział Trump. Wyraził opinię, że Biden "potroi podatki" i oskarżył go o to, że nie umie "sklecić razem dwóch zdań". W trakcie kampanii politycy Partii Republikańskiej regularnie zarzucają Demokracie Bidenowi nieprecyzyjne wypowiedzi, wzywając go do zrobienia testów na inteligencję kognitywną.
Biden pozostaje jednak faworytem wyborów i utrzymuje w ogólnokrajowych sondażach przewagę. Według serwisu informacyjnego poświęconego polityce RealClearPolitics Trump ustępuje obecnie w badaniach swemu konkurentowi do Białego Domu o 8,6 pkt proc.
Najważniejszym wyborczym tematem dla Amerykanów jest kryzys gospodarki spowodowany epidemią koronawirusa. Oprócz tego ważnymi kampanijnymi kwestiami są napięcia rasowe oraz odpowiedź USA na rosnące międzynarodowe znaczenie Chin.