W Marsylii w niedzielę mężczyzna zabił nożem dwie kobiety na głównym dworcu kolejowym. Atak został przeprowadzony około godziny 13.45. Według trzech źródeł policyjnych jego sprawca wykrzykiwał „Allahu Akbar”. Mające 17 i 20 lat ofiary doznały krwawych ran – podały dwa źródła policyjne, precyzując, że pierwszej z nich zabójca podciął gardło, a drugą pchnął nożem w brzuch.
Dziś się okazuje, że – z przykrością należy stwierdzić, jak zwykle – muzułmański napastnik był znany policji. Co więcej, francuskie służby mundurowe zatrzymały go nawet dwa dni przed zamachem, w piątek 29 września, z powodu innego przewinienia, mianowicie kradzieży w supermarkecie w Lyonie, co potwierdził prokurator François Molins. Zamachowiec podał wówczas, że jest 29-letnim Tunezyjczykiem. Nie było dalszych pytań, śledztwo umorzono, a dzień później, w sobotę 30 września, podejrzanego mężczyznę wypuszczono.
Miejscowa prefektura zgodnie z procedurami „nie była w stanie” wyegzekwować wydalenie mężczyzny z kraju, mimo iż nie posiadał prawa do pobytu we Francji. Znany francuski poseł Eric Ciotti, niekryjący się ze swoimi konserwatywnymi poglądami, domaga się wyjaśnień od francuskiego ministra spraw wewnętrznych, dlaczego zamachowiec po zatrzymaniu za kradzież nie pozostał w areszcie.