Premier Irlandii Micheal Martin przeprosił w środę w imieniu państwa kilkadziesiąt tysięcy kobiet, które wskutek społecznego braku akceptacji dla nieślubnych ciąż trafiło do domów samotnej matki. Przeprosiny wystosował także wobec ich dzieci.
- Państwo was zawiodło. Każda z was zasłużyła na dużo więcej - powiedział Martin w irlandzkim parlamencie. Podkreślił, że kobiety i dzieci nie mają się czego wstydzić.
- Wstyd nie był ich, tylko nasz. To był nasz wstyd, że nie okazaliśmy im szacunku i współczucia, które my, jako kraj, jesteśmy im winni. To pozostaje naszym wstydem - mówił.
- W imieniu rządu, państwa i jego obywateli przepraszam za głębokie pokoleniowe zło, które spotkało irlandzkie matki i ich dzieci, które skończyły w domu matki i dziecka. Jak jasno powiedziała komisja, "nie powinno było ich tam być". Przepraszając, chcę podkreślić, że każda z was była w instytucji z powodu krzywd doznanych od innych. Każda z was jest niewinna, żadna z was nie zrobiła nic złego i nie ma się czego wstydzić - dodał irlandzki premier.
Wyraz braku empatii
Martin mówił, że raport komisji śledczej wyznacza "moment, w którym my, jako społeczeństwo, możemy przyznać się do głębokiego braku empatii, zrozumienia i podstawowego człowieczeństwa przez długi czas". Powiedział, że raport komisji ukazuje dominującą rolę Kościołów i ich kodeksu moralnego oraz obnaża niepowodzenia państwa.
Raport jest efektem pięcioletniego śledztwa na temat sytuacji w domach samotnej matki w Irlandii, które wszczęto po odkryciu w 2014 r. masowych grobów dzieci w miejscu, gdzie w przeszłości znajdowała się jedna z takich instytucji. Śledztwem objętych zostało 18 domów samotnej matki istniejących w Irlandii w latach 1922-1998, zarówno tych prowadzonych przez zakonnice, jak i świeckie władze lokalne. Trafiały do nich kobiety, które zaszły w ciążę, nie będąc mężatkami, co w irlandzkim społeczeństwie nie było wówczas akceptowane.
Tragiczny bilans
"Wprawdzie domy matki i dziecka nie były zjawiskiem wyłącznie irlandzkim, ale odsetek irlandzkich niezamężnych matek, które zostały przyjęte do domów matek i dzieci w XX wieku, był prawdopodobnie najwyższy na świecie" - napisano w raporcie. Według raportu ogółem przebywało w nich ok. 56 tys. kobiet i 57 tys. dzieci. Najwięcej kobiet trafiło do nich w latach 60. i 70. Były one w wieku od 12 do ponad 40 lat, choć najwięcej - ok. 80 proc. - stanowiły matki między 18. a 29. rokiem życia.
Spośród tych 57 tys. dzieci zmarło ok. 9000, czyli ponad 15 proc., co było znacznie powyżej normalnej śmiertelności dzieci w tamtych czasach. Wskazano, że w latach 30. i 40. zdarzały się takie lata, w których nawet 40 proc. dzieci w domach samotnej matki umierało przed ukończeniem pierwszego roku życia, a do roku 1960 domy te nie robiły nic, aby zwiększyć szanse przeżycia dzieci.
Przeprosiny także od kościoła
Wskazano na fatalne warunki, w jakich przebywały kobiety i dzieci, bo w niektórych placówkach brakowało np. bieżącej wody, a także brak wsparcia emocjonalnego dla matek, obojętność, a nawet pogardę ze strony personelu, co jeszcze bardziej pogarszało ich psychiczną kondycję.
"Wygląda na to, że okazywano im niewiele dobroci, a szczególnie w czasie porodu" - napisano. Podkreślono, że kobiety i dzieci w ogóle nie powinny były trafiać do takich placówek.
Już we wtorek wieczorem przeprosiny złożył zwierzchnik Kościoła katolickiego w Irlandii arcybiskup Eamon Martin.
"Przyjmuję do wiadomości, że Kościół był wyraźnie częścią tej kultury, w której ludzie byli często stygmatyzowani, osądzani i odrzucani. Za to i za długotrwały ból i emocjonalny niepokój, który z tego wynika, bezwarunkowo przepraszam ocalałych i wszystkich osobiście dotkniętych przez rzeczywistość, którą (raport) odkrywa" - napisał w wydanym oświadczeniu.