Pomimo wojny na wschodzie Ukrainy i trudności gospodarczych, w kraju tym wprowadzane są na razie wstępne i ostrożne reformy - powiedział w Brukseli szef unijnej misji, doradzającej Ukrainie w reformach sektora bezpieczeństwa cywilnego, Kalman Mizsei.
– Pomimo skrajnych trudności oraz mimo kłopotów finansowych, z którymi zmaga się Ukraina, mogę poinformować z ostrożnym optymizmem, że w wielu dziedzinach mają miejsce wstępne, bardzo niepewne wysiłki reformatorskie – powiedział Mizsei grupie dziennikarzy.
– Nie spieszyłbym się zatem z osądem, że w tak katastrofalnej sytuacji, w jakiej jest Ukraina, nie można się reformować – dodał. Przyznał, że reformowanie państwa, które jest "tak źle skonstruowane", to ogromne wyzwanie.
Przykładem postępów jest podjęta pod koniec 2014 roku – nie bez międzynarodowej presji – reforma prokuratury. – Sytuacja prawna prokuratury na Ukrainie idzie w kierunku standardów europejskich i oddala się od norm sowieckich – ocenił Mizsei.
Ukraińcy pracują też m.in. nad reformą sądownictwa i milicji, która zresztą ma niebawem zostać przemianowana na policję.
Jak ocenił Mizsei, u podstaw dysfunkcjonalności państwa ukraińskiego leży jednak korupcja. – Aby ją zwalczać potrzeba kombinacji różnych działań: zmian w prawie, większej odpowiedzialności, odrzucenia politycznej ingerencji, lepszej kontroli, a także wyższych wynagrodzeń w sądownictwie, prokuraturze oraz w policji. Wyzwania są ogromne (...) Korupcją przesiąknięte są całe struktury – powiedział.
W Indeksie Percepcji Korupcji organizacji Transparency International w 2014 roku Ukraina zajęła 142. miejsce na 174 badane kraje, uzyskując 26 punktów w 100-stopniowej skali, gdzie wartość 0 oznacza największe skorumpowanie, a 100 najwyższą transparentność. W październiku ubiegłego roku ukraiński parlament zatwierdził pakiet ustaw antykorupcyjnych.
Unijna misja doradcza na Ukrainie działająca w ramach Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE została ustanowiona pod koniec 2014 roku z inicjatywy Polski, Wielkiej Brytanii i Szwecji. Ma doradzać władzom ukraińskim w dziedzinie planowania i wdrażania reform sektora bezpieczeństwa cywilnego, w tym policji, prokuratury i sądownictwa.
Obecnie misja wciąż rekrutuje personel; na razie liczy 56 osób, ale docelowo ma mieć 100 pracowników z zagranicy oraz 70 ukraińskich.
Misja będzie miała swoją siedzibę w Kijowie i przez pierwsze 12 miesięcy będzie dysponowała budżetem w wysokości ponad 13 milionów euro. Mandat misji ma potrwać dwa lata, ale - jak powiedział jej szef - może to być za krótki czas na osiągnięcie jej celów. – W przypadku kraju o tak złej konstrukcji nawet doprowadzenie do sytuacji, w której będziemy mogli powiedzieć, że Ukraina osiągnęła punkt zwrotny może wymagać więcej czasu niż dwóch lat – ocenił Mizsei.
Według unijnych źródeł aby można było mówić o powodzeniu misji, potrzeba nawet pięciu czy sześciu lat.