Po 77 latach względnego spokoju, do Europy powróciła wojna. Niebawem może się okazać, że lokalny konflikt na Ukrainie może się rozlać na cały kontynent. Komunikatom wydawanym przez Kreml uważnie przyglądają się wojskowi stratedzy. Ostatnie groźby Władimira Putina dotyczące użycia broni masowego rażenia traktowane są bardzo poważnie. "Złamanie przez Rosję nuklearnego tabu byłoby oznaką desperacji, a wykorzystanie broni jądrowej może ostatecznie zależeć od tego, jak dalece upokorzony będzie się czuł rosyjski przywódca", czytamy w raporcie Reutera.
Zachód jest zaniepokojony groźbą Rosji dotyczącą broni jądrowej, zwłaszcza, że część polityków i ekspertów uważa, iż może ona użyć na Ukrainie jednej lub kilku taktyczny bomb atomowych, a Władimir Putin może podjąć taką decyzję choćby po to, by utrzymać się u władzy - pisze w środę agencja Reutera.
Złamanie przez Rosję nuklearnego tabu byłoby oznaką desperacji Putina, a wykorzystanie broni jądrowej może ostatecznie zależeć od tego, jak dalece upokorzony będzie się czuł rosyjski przywódca. Tak czy inaczej, USA i NATO traktują jego groźby bardzo poważnie, zwłaszcza, że Rosja posiada największy na świecie arsenał nuklearny i ma dziesięć razy więcej bomb taktycznych niż Zachód - podaje agencja.
Gdyby Kreml stanął przed wyborem między przegraniem wojny na Ukrainie, co mogłoby doprowadzić do upadku Putina, a jakąś "formą demonstracji nuklearnej", to prawdopodobnie zdecydowałby się na taką demonstrację - powiedział agencji Reutera były brytyjski ambasador w Moskwie Tony Brenton.
Doradca Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oznajmił w niedzielę, że administracja prezydenta Joe Bidena traktuje groźby Putina "śmiertelnie poważnie".
Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby ostrzegł, że jeśli Rosja użyje broni jądrowej, spotkają ją surowe konsekwencje. Odniósł się w ten sposób do słów rosyjskiego prezydenta z wyemitowanego w ubiegłą środę orędzia, w którym zadeklarował on użycie "wszystkich niezbędnych środków do obrony" Rosji w przypadku zagrożenia dla kraju i zapewnił, że "nie blefuje".
Również dyrektor CIA William Burns podkreśla, że "zważywszy na to, jak wysoka jest stawka" Stany Zjednoczone "muszą potraktować groźby (Rosji) bardzo poważnie" - relacjonuje agencja Reutera i zwraca uwagę, że retoryka jaką posługuje się Putin jest nieporównywalnie bardziej agresywna niż sygnały, jakie w sprawie ewentualnego wykorzystania broni jądrowej wysyłał podczas kryzysu kubańskiego w 1962 roku ówczesny przywódca ZSRR Nikita Chruszczow.
Część ekspertów uważa, że Putin może się też zdecydować na zdetonowanie bomby jądrowej w jakimś odległym i niezamieszkałym regionie, by zademonstrować swoją determinację i postraszyć Zachód.
Waszyngton na razie nie sprecyzował, w jaki sposób skłonny byłby odpowiedzieć na uderzenie nuklearne Rosji, ale większość ekspertów ocenia, że USA zapewne zareagowałyby zmasowanym atakiem konwencjonalnym na siły rosyjskie, starając się nie eskalować konfliktu poprzez wykorzystanie własnej broni atomowej.
Dowodem na to, że administracja USA potraktowała groźby Rosji bardzo poważnie jest fakt, że wysłała w pobliże rosyjskich granic co najmniej dwa samoloty szpiegowskie RS-135s Cobra Ball, wykorzystywane do śledzenia pocisków balistycznych - pisze agencja Reutera.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Nisztor: ws. Collegium Humanum chodzi o masowy proceder kupowania dyplomów - to sprawa ponadpolityczna