Scholz atakuje wolność słowa. Niemiecki kanclerz napędzany lękiem
Niemiecka partia lewicowa SPD na miesiąc przed wyborami ma oczy pełne strachu. To widać, słychać i czuć w każdej niemal wypowiedzi upadłego kanclerza. Scholz jak ognia boi się wolności słowa i prawicowej AfD.
Według doniesień Politico, kanclerz Niemiec Olaf Scholz oświadczył w piątek, że powiązania Elona Muska ze skrajną prawicą stanowią "zagrożenie" dla demokracji w Europie. Tytuł partii "skrajnie prawicowej" nadali AfD polityczni przeciwnicy, którzy uzurpują sobie prawo do mienienia się liberalnymi socjalistami po chrześcijańskich demokratów. W języku wszystkich lewackich, lewicowych i liberalnych partii w Europie każda partia prawicowa, narodowa czy konserwatywna, zyskuje piętno skrajnej albo nacjonalistycznej, w najlepszym razie populistycznej.
To zaklinanie rzeczywistości na niewiele im się zda. Walczyć z demokracją i wolnością słowa, o ograniczenie Niemcom prawa wolności wyboru, będą jednak do końca. Jeśli bowiem stracą Niemcy, może upaść mit Unii Europejskiej, taką jak oni ją rozumieją, skąpanej w pogardzie dla narodowych wartości i bogactwa kulturowego chrześcijańskiej Europy, której kraje chcą pomagać biedniejszym i pokrzywdzonym przez wojnę, ale nie otwierając drzwi domu ludziom, którzy tymi wartościami, z których Europa wyrosła gardzą i które chcieliby żelazem gorącym wypalić.
Podczas konferencji prasowej w Berlinie, Scholz stwierdził, że Musk „wspiera skrajną prawicę w całej Europie – w Wielkiej Brytanii, Niemczech i wielu innych krajach – co jest całkowicie niedopuszczalne”. Dodał, że „zagraża to demokratycznemu rozwojowi Europy, zagraża naszej społeczności i należy to krytykować”. Kanclerz Scholz
Ofensywna, najdelikatniej rzecz ujmując, postawa Scholza wzbudziła krytykę w sąsiedniej Szwajcarii. Redaktor naczelny Neue Zürcher Zeitung, niemieckojęzycznego dziennika w Szwajcarii, Eric Gujer napisał:
Musk traktuje Niemców tak, jak Niemcy traktują resztę świata. Miliarder udziela nieproszonych rad i obraża zagranicznych polityków. To zazwyczaj niemiecki przywilej.
Musk aktywnie wspiera prawicowe środowiska i konserwatywne sprawy na całym świecie, m.in. popierając partię Alternatywa dla Niemiec (AfD) w nadchodzących przedterminowych wyborach federalnych zaplanowanych na 23 lutego. Miliarder jest również zagorzałym zwolennikiem Donalda Trumpa i zyskał sobie miejsce w jego bliskim kręgu. Ponadto, Musk wspiera brytyjską partię Reform UK, sugerując możliwość jej finansowania w przyszłości.
Scholz zaznaczył, że nie kwestionuje prawa Muska do wolności słowa, jednak stwierdził, że "dołączenie przez niego do skrajnej prawicy, czy to w interesach biznesowych, czy z powodów związanych z jego własnym stanowiskiem politycznym, jest niedopuszczalne". Typowa menatlność Kalego. Niemcy jednak już Scholzowi nie wierzą.
Komentarze kanclerza są kolejnym etapem w narastającym konflikcie z Muskiem, który nazwał Scholza "głupcem" i prognozuje jego porażkę w nadchodzących wyborach federalnych w Niemczech. Wyniki sondaży w Niemczech są dla Scholza miażdżące. Występowanie przeciw wolności słowa, zasłaniając się jej nie kwestionowaniem, to bardzo przewrotne. Ta przewrotność nie uchroni jednak niemieckich elit, uwłaszczonych na niemieckim społeczeństwie, przed porażką. Jedyne, co pozostaje niewiadomą, to jej skala.
Źródło: Republika/PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X