Rząd Syrii wydalił pracowników ONZ odpowiedzialnych za pomoc humanitarną
Rząd Syrii wydalił dwóch ważnych pracowników ONZ za kontakty ze zbrojną opozycją w celu zorganizowania dostaw pomocy dla Syryjczyków. Decyzja ta może zaszkodzić próbom dostarczenia pomocy ludności w największym mieście kraju, Aleppo - poinformowała ONZ.
Syryjskie MSZ uznało dwóch pracowników ONZ za osoby niepożądane i nakazało im opuszczenie kraju. Pierwszy już to zrobił, drugi przygotowuje się do wyjazdu - poinformowała koordynatorka ONZ ds. pomocy humanitarnej Valerie Amos w komunikacie rozesłanym w czwartek wieczorem do pozostałych pracowników. Syryjski rząd nie wyjaśnił swojej decyzji, ale według Amos wszystko wskazuje na to, że powodem było utrzymywanie przez oenzetowskich pracowników "bezpośredniego kontaktu ze zbrojnymi grupami opozycyjnymi w celu wynegocjowania dostaw pomocy".
Amos zaznaczyła, że decyzja o wydaleniu może narazić negocjowane od pewnego czasu sześciotygodniowe ograniczone wstrzymanie walk w Aleppo, największym mieście Syrii, położonym na północnym zachodzie kraju. - Rząd Syrii wydalił naszego kluczowego pracownika, który ma kontakty umożliwiające wynegocjowanie z grupami opozycji zasad udzielenia pomocy ludności - podkreśliła Amos.
- Wydalenie obu pracowników odbije się na wszystkich operacjach humanitarnych ONZ w Syrii, bo odpowiadali oni za koordynację konwojów z pomocą i pozostawali w bezpośrednim kontakcie z najważniejszymi ugrupowaniami opozycyjnymi - dodała. Amos oceniła, że jest to "niepokojący precedens dla wszystkich pracowników organizacji humanitarnych w Syrii, bo każdemu z nich, kto kontaktuje się ze zbrojnymi grupami opozycyjnymi w celu wynegocjowania dostępu (do mieszkańców - PAP), potencjalnie grozi uznanie za persona non grata".
Syryjski konflikt rozpoczął się w marcu w 2011 roku od pokojowych demonstracji przeciw rządom prezydenta Baszara el-Asada, lecz wkrótce przerodził się w wojnę domową. ONZ szacuje, że dotychczas w walkach zginęło ok. 220 tys. ludzi, a 3,8 mln zbiegło z kraju.