W Polsce trwa burza po zniesieniu sankcji na Nord Stream 2. Czy obrażać się na USA?
Analogię do złowrogiego układu, który rozpoczął II wojnę światową sformułował w 2006 roku Radosław Sikorski. Jeszcze w roli ministra rządu PIS. Gołym okiem widać, że miał rację: niemiecko-rosyjska współpraca energetyczna nie ma nic wspólnego z energią a wszystko z polityką imperialną.
Po pierwsze imperium Putina zyskuje dźwignię nacisku na kraje tranzytowe: Ukrainę, Białoruś, Polskę, ale także Litwę, Łotwę i Estonię. Kreml już wielokrotnie stosował szantaż gazowy polegający na zakręcaniu kurków np. w dniach najsilniejszych mrozów. Jedyną bronią zaatakowanych krajów była groźba zakręcenia kurków z gazem idącym do Niemiec. Rosjanie się tego obawiali i przystępowali do negocjacji.
Po drugie ominięcie Ukrainy w tranzycie gazu do Niemiec raptownie pogarsza sytuację tego kraju. Ewentualność odcięcia tranzytu do Niemiec skutecznie temperowała rosyjskie apetyty wojenne i terytorialne na Ukrainie.
Po trzecie strategia Niemiec polega na utworzeniu gazowego monopolu. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają kupować energię od Niemiec w tym celu rosną koszty świadectw emisyjnych (ETS), dwa lata temu „wyprodukowanie” umownej tony CO2 kosztowało elektrownię 16 euro, teraz ponad 50. Po drugiej stronie medalu jest niemiecki sprzeciw wobec budowy elektrowni jądrowych. W oczach niemieckich polityków ich wadą jest to, że nie wydzielają CO2 i zastępują jedynie słuszne – niemieckie – źródła energii.
Po czwarte – miliardy ton gazu z Rosji przyniosą Putinowi kolejne strumienie gotówki. Będzie można zaklajstrować bunt pełzający w rosyjskiej „głubince’, dofinansować oficerów, żołnierzy i policjantów pilnujących porządku a wreszcie kupić kolejne uzbrojenie, na widok którego Zachód „zadrży ze strachu”.
Wielka polityka
Dla USA głównym przeciwnikiem są Chiny: chińska armia jest jeszcze względnie słaba ale gospodarka to prawdziwy smok. Ciągle rośnie i połyka amerykańskie miejsca pracy, wynalazki i dodatkowe dochody. Przy tym zagrożeniu nikną inne problemy supermocarstwa.
Wcześniej niż inni dostrzegł ten konflikt Kreml. Dlatego Putin wydaje na zbrojenia gigantyczne dochody z ropy i gazu. Chodził o pokazanie, że sojusz z Rosją może zadecydować o przewadze w konflikcie pomiędzy Waszyngtonem i Pekinem.
O ile Chińczycy, jak się wydaje, zignorowali ten show o tyle USA starają się o względy Moskwy. Najpierw jednak zaczęli od Niemiec. Zgoda na Nord Stream 2 ma być podarunkiem dla Berlina. Amerykanie zakładają, że Niemcy grzecznie wrócą do ścisłego sojuszu a potem nakłonią do niego Kreml.
Z punktu widzenia Białego Domu zgoda na Nord Stream 2 przynosi pewne koszta. Trzeba będzie jakoś wytłumaczyć Polsce i Ukrainie, że nadal mogą polegać na sojuszu z USA. Polska ma już w tej sprawie doświadczenia z II Wojny Światowej, ale Ukraina najwyraźniej musi nauczyć się na własnych błędach.
Przypomnijmy, że od stycznia 2021 roku przedstawiciele prezydenta Bidena głośno zapewniali o swoim „braku zgody” na dokończenie budowy gazociągu. Powtarzali, że to „szkodliwa inwestycja”. No ale wyszło jak wyszło.
Co teraz?
Polski internet nawołuje do emocjonalnych reakcji. Obraźmy się na Amerykanów! Piszą jedni komentatorzy. Przestańmy tam kupować! Apelują inni.
My pytamy: jaki jest interes Polski?
Najpierw bezpieczeństwo i budowa silnej gospodarki. 80 proc. eksportu wysyłamy do Unii Europejskiej, z czego 30 proc. do Niemiec. Trzeba to utrzymać a przy okazji szukać nowych rynków zbytu poza wspólnotą. Krytycy powiedzą, że to rozwój zależny, wysyłamy półprodukty a oni sprzedają je dalej z większa marżą. Przecież tak właśnie rozpoczynała się przemysłowa potęga Japonii, Chin i Korei Południowej. Zamówienia eksportowe budowały potęgę firm a bogate firmy przekładają się na pozycję ich macierzystego państwa.
Po drugie sojusz wojskowy z USA. Putin raczej nie będzie sprawdzał jak wygląda odpowiedź wojskowa na rosyjskie prowokacje. Dodatkowo GI’s (General Infantry) na naszej są ubezpieczeniem dla wszystkich zainteresowanych inwestowaniem w Polsce.
Po trzecie wreszcie Biały Dom oczywiście decyduje o polityce zagranicznej USA a fakt, że od stycznia „szuka” kandydata na ambasadora w Polsce, wiele mówi o stosunku administracji do naszego kraju. Z drugiej strony polityka USA to wypadkowa interesów poszczególnych Stanów i ich gospodarki. Mimo chłodnych relacji z Białym Domem Polska ma rzeczników w USA jest to przemysł obronny i energetyczny. Trzeba tę rolę utrzymać zwłaszcza, że jest powiązana z dostępem do najnowszych światowych technologii.
Przeanalizujmy taki przykład: Niemcy już teraz zapowiadają sprzeciw wobec budowy polskich elektrowni atomowych. Jak będzie to wyglądało? Protesty „ekologów”, nieustanne happeningi w parlamencie europejskim. Groźby odebrania funduszy i ukarania przez TSUE. Komuś jeszcze trzeba tłumaczyć jak opisze to niemiecka prasa? Co powiedzą polskojęzyczne wydawnictwa? Jak zachowają się targowiczanie?
A przecież stały i tani dostęp do energii to nasz narodowy interes, zależy od tego opłacalność polskich firm i miejsca pracy. Tylko potęga przemysłowa USA jest w stanie osłonić tak kluczową inwestycję.
Tak więc nie tylko nie obrażajmy się na USA, ale jeszcze bardziej szukajmy tam sojuszników.