Rosja nie stawiła się przed Międzynarodowym Trybunałem Prawa Morza, który w środę w Hamburgu zaczął przesłuchania ws. należącego do organizacji ekologicznej Greenpeace statku "Arctic Sunrise". Statek został zatrzymany wraz z 30 ekologami na Morzu Barentsa.
Występująca w imieniu Holandii Liesbeth Lijnzaad wezwała sąd, by prowadził postępowanie mimo niestawienia się strony rosyjskiej. Wyraziła ubolewanie, że Rosja zdecydowała, iż nie przyjmie procedury arbitrażowej i nie weźmie udziału w postępowaniu.
- Po raz pierwszy ten trybunał zetknął się z nieobecnością ze strony Rosji. Przypadki niestawienia się niemal nie zdarzały się przez ostatnich 25 lat - powiedziała Lijnzaad, cytowana przez brytyjski "Telegraph".
Do trybunału wystąpił rząd holenderski, by doprowadzić do zwolnienia ekologów oraz ich statku pływającego pod holenderską banderą. Sąd w Hamburgu zajmuje się sporami dotyczącymi konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza z 1982 roku. Jego decyzje są wiążące, jednak nie ma on narzędzi do ich egzekwowania.
Dyrektor Greenpeace International Kumi Naidoo powiedział przed rozpoczęciem posiedzenia, że istnieją "wystarczające powody, by bezzwłocznie uwolnić" 30 aktywistów. - Mamy nadzieję, że w ciągu dwóch miesięcy trybunał wyda decyzję, i że ta decyzja potwierdzi nasze stanowisko, a nasi aktywiści zostaną uwolnieni - powiedział Naidoo.
Tymczasem w Moskwie w środę działacze Greenpeace'u przepłynęli na dwóch pontonach rzeką Moskwą w rosyjskiej stolicy, żądając uwolnienia kolegów aresztowanych w Arktyce. Pontony ekologów przepłynęły rzeką naprzeciwko Kremla.
"Wolność dla 30 z Arktyki!" - głosiły hasła na transparentach trzymanych przez ekologów. - Wzywamy wszystkich, którym nie jest obojętny los aresztowanych, by żądali razem z nami ich bezzwłocznego uwolnienia - zaapelował rosyjski Greenpeace w komunikacie.
18 września działacze Greenpeace'u z pokładu "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska.
Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada - wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.
23 października Komitet Śledczy zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - "chuligaństwo" jest zagrożone karą do 7 lat łagru.
mp, pap, fot. Domena Publiczna