Prezydent nie ustąpi ze stanowiska. Nie odda władzy ekipie, którą oskarża o sfałszowanie wyborów!
Sytuacja w Gruzji staje się coraz bardziej napięta. Po zapowiedzi prezydent Salome Zurabiszwili, że nie odejdzie ze stanowiska po formalnym zakończeniu kadencji (16 grudnia), rządzące w kraju prorosyjskie ugrupowanie Gruzińskie Marzenie ogłosiło dziś, że prezydent "będzie musiała złożyć urząd".
Salome Zurabiszwili zapowiedziała wczoraj, że pozostanie na stanowisku, ponieważ nowy parlament jest nielegalny i nie ma uprawnień do wyznaczenia jej następcy.
Prezydent stwierdziła, że jej urząd jest obecnie "jedyną niezależną, legalną instytucją" w Gruzji. "Mój mandat obowiązuje dopóty, dopóki nie będzie legalnie wybranego parlamentu, który legalnie wybierze kogoś na moje miejsce", powiedziała pani prezydent.
Jej słowa spowodowały natychmiastową reakcję premiera Iraklija Kobachidze. "Wbrew temu, co deklaruje, prezydent Salome Zurabiszwili będzie musiała złożyć urząd wraz z końcem kadencji, która upływa 16 grudnia", oświadczył w niedzielę polityk z prorosyjskiego Gruzińskiego Marzenia, cytowany przez agencję Reutera.
Przypomnijmy, ze 14 grudnia prezydenta Gruzji po raz pierwszy ma wybrać specjalne kolegium, w którym większość ma rządząca partia Gruzińskie Marzenie. 29 grudnia miałaby odbyć się inauguracja nowej głowy państwa. Kandydatem GM na to stanowisko jest były piłkarz Micheil Kawelaszwili.
Opozycja i obecna prezydent zarzucają partii rządzącej sfałszowanie wyborów parlamentarnych 26 października. Na znak protestu politycy opozycji nie przyjęli mandatów i domagają się powtórzenia wyborów.
Premier Kobachidze oświadczył w niedzielę, że w jego kraju nie będzie ponownych wyborów parlamentarnych. "Gruzini udali się do urn w październiku", stwierdził.
Źródło: Onet, PAP