Praworządność w Polsce a sprawa Reyndersa
Kompletna kompromitacja byłego komisarza UE ds. praworządności Didiera Reyndersa, podejrzewanego o pranie brudnych pieniędzy ma być może jeszcze inny wymiar. Niewykluczone, że w sprawę zamieszane są rosyjskie służby.
Belg jest podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy za pośrednictwem Loterii Narodowej. Polityk przez prawie dekadę miał kupować losy na loterię o wartości od 1 do 100 euro, po czym przelewać ich wartość na swoje konto w belgijskiej Loterii Narodowej. Co ciekawe, Komisja Europejska nie wiedziała o śledztwie, ponieważ belgijska prokuratura obawiała się, by polityk nie został o nim uprzedzony.
Reynders z zacietrzewieniem starał się udowodnić łamanie praworządności w Polsce, co ówczesnej opozycji spod znaku Platformy Obywatelskiej i innych sił przyjaznych Tuskowi było bardzo na rękę. Po przejęciu władzy przez rząd 13 grudnia skompromitowany Belg stał się wielkim przyjacielem wszystkich wspierających nielegalne działania Adama Bodnara.
Teraz nowe światło rzucają na sprawę internauci i nie da się ukryć, że wnioski są całkiem konkretne.
Zygmunt Czaban zamieścił na platformie X wpis, dający wiele do myślenia.
"Dla ludzi potrafiących patrzeć nigdy nie budziło wątpliwości, że ta cała praworządność to była koronkowa robota ruskich służb, robiona kilkoma typami narzędzi:
1) oficerowie wywiadu i agentura uplasowana w Polsce (te wszystkie Pabla, Bartosze, Ludmiłki),
2) pożyteczni idioci w Polsce,
3) zaprzyjaźnione rządy (zwł. Berlin),
4) agentura rozsiana po zachodnich mediach i rządach,
5) i najważniejsze: przekupieni europosłowie i komisarze KE.
Pranie forsy przez Reyndersa należy widzieć w tym kontekście".
Swoją opinie wyraził też internauta Marcin W.
"- urzędnicy UE
- dziennikarz-szpieg
- aktywiści przemytnicy
Oni atakowali rząd RP.
Do tego rosyjski wątek przy przejęciu TVP, powiązania ludzi zaangażowanych w strajk kobiet, który miał przecież obalić rząd.
To wszystko śmierdzi na kilometr."
Joachim Brudziński przypomniał natomiast, że za wyrażanie swych poglądów został surowo ukarany.
Rozgrzani”sędziowie skazali mnie na 30tys. grzywny za nazwanie Kramka i Kozłowskiej „cwaniaczkami”. Kramek polskiego premiera nazywał ch…m ale dla tego samego sędziego była to zwykła krytyka. Za nazwanie Kramka cwaniaczkiem mam zapłacić 30tys plus odsetki liczone od dnia pozwu złożonego przez Kramka. „Praworządność” a’la Reynders - napisał Brudziński na X.
Na platformie X coraz bardziej popularny robi się hasztag #PaserzyPraworządności, pod którym można znaleźć również takie ciekawe zdjęcie, polskich polityków z belgijskim komisarzem, wówczas jeszcze bez zarzutów. Panowie wyglądają na bardzo zadowolonych z siebie.
Równie udanie wygląda spotkanie z "bodnarowskimi" prokuratorami, którym pochwalił się sam Belg.
Źródło: x.com