„My Niemcy nie mamy pojęcia o Polsce”. Niemiecki satyryk zawstydza rodaków!

Mimo tragicznej historii, okupacji i milionów ofiar II wojny światowej, większość Niemców nadal nie ma podstawowej wiedzy o Polsce. Pokazał to niemiecki satyryk Jan Boehmermann w swoim programie ZDF Magazin Royale, emitowanym na antenie drugiego programu niemieckiej telewizji publicznej. Z perspektywy Polaków jego wystąpienie było wyjątkowe: Niemiec nie tylko przyznał się do niewiedzy swoich rodaków, ale też przypomniał im o niewygodnych dla nich faktach historycznych.
Oczywiście, jak to w niemieckich mediach bywa, nie zabrakło "podprogowych" manipulacji. To już standard, że jak media ściśle kontrolowane tam przez władze, przekazują coś dobrego o Polsce, to jest to robione w jakimś konkretnym celu. Nie dziwi więc, że prawdę można mówić tylko w programach satyrycznych, bo w innych narracja jest już całkiem inna.
„My Niemcy nie mamy zielonego pojęcia o Polsce”
Dobre jednak i to! Boehmermann nie owijał w bawełnę. Już na początku programu ironicznie pokazał mapę Białorusi jako rzekomą Polskę, ilustrując brak podstawowej wiedzy geograficznej.
Przypominając najważniejsze daty z polskiej historii – rozbiory, odzyskanie niepodległości w 1918 roku, tragedię II wojny światowej, powstanie Solidarności z Lechem Wałęsą czy przystąpienie Polski do Unii Europejskiej – posłużył się przypadkowymi zdjęciami, które miały unaocznić chaos w niemieckiej świadomości historycznej.
Satyryk bez ogródek przypomniał też, że Niemcy podczas II wojny światowej zamordowali sześć milionów polskich obywateli, z których połowę stanowili Żydzi. Wskazał również na nierozliczoną do dziś kwestię reparacji wojennych, temat niewygodny dla niemieckiej klasy politycznej.
Stereotypy i reparacje
W swoim wystąpieniu Boehmermann przypomniał także o popularnych w latach 90. głupich i niesmacznych żartach o Polakach, obecnych w niemieckich mediach. Wskazał m.in. na wystąpienia Haralda Schmidta, który często odnosił się do stereotypu Polaków jako złodziei samochodów – obraz, który przez lata utrwalał negatywne uprzedzenia wśród Niemców.
Mimo krytyki, autor programu pochwalił Polaków za umiejętność wyciągania wniosków z historii i za trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość międzynarodową.
Polska ostrzegała przed Rosją
Niemiecki satyryk przypomniał, że Polska już na długo przed rosyjską inwazją na Ukrainę ostrzegała przed zagrożeniem ze strony Kremla. Przywołał prorocze słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku, który przewidział rosyjską agresję najpierw na Gruzję, potem na Ukrainę, państwa bałtyckie, a następnie na Polskę.
W programie podkreślono także, że Polska jest dziś jednym z liderów NATO w zakresie wydatków na obronność. Cytowano premiera Donalda Tuska, który zauważył, że Polska byłaby bezpieczniejsza, gdyby posiadała własną broń atomową.
- Polska zmusza nas do spojrzenia prawdzie w oczy
- przyznał Boehmermann.
Polemika z niemieckim pacyfizmem
Satyryk odniósł się krytycznie do niemieckiego pacyfizmu, parodiując filozofa Richarda Davida Prechta, znanego z przeciwnych dostarczaniu Ukrainie pomocy wojskowej poglądów. Boehmermann pokazał, jak odległe są realia bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej od wygodnej rzeczywistości zachodnich Niemiec.
Propaganda też była
W drugiej części programu nie zabrakło elementu propagandowego. Wyemitowano reportaż z Wrocławia. Jeden z mieszkańców miasta stwierdził twierdził w nim, że „jeżeli Polacy chcą, żeby Niemcy się zbroili, to jest już dobrze”.
Te słowa mają rzekomo oddawać zmianę polskiego myślenia o niemieckiej roli w Europie. Próbowano przekonać odbiorców, że w obliczu zagrożenia ze Wschodu Polacy, którzy przez dekady bali się niemieckiego militaryzmu, dziś widzą w silnych Niemczech sojusznika. Dalekie jest to od rzeczywistości, ale taką właśnie mamy rzeczywistość w Niemczech: jak za coś chwalą Polskę, to znaczy, że chcą w ten sposób przekazać coś innego.
Nie tylko w ten sposób dokonano przekłamania i zwykłej manipulacji. Autor programu odniósł się również do nadchodzących w Polsce wyborów prezydenckich. Prawo i Sprawiedliwość - jak to właśnie w Niemczech bywa - nazwał kłamliwie partią „prawicowo-populistyczną”, a nawet: „polską AfD, ale antyrosyjską”, przy jednoczesnym wsparciu dla Donalda Trumpa, którego określił mianem „przyjaciela Putina”.
Nie o satyrę tu chodzi!
Niemcy o prawdzie potrafią mówić jedynie w satyrycznych programach, gdyż brakuje im odwagi, by przyznać się do winy w poważnej debacie publicznej. Manipulują historią i faktami o Polsce, marginalizując własne zbrodnie i odpowiedzialność.
Satyra Boehmermanna jest cenna, bo obnaża tę niewygodną prawdę, na którą niemiecka polityka i media wolą milczeć, ale my Polacy chcemy o tym rozmawiać na poważnie.
Kim jest Jan Boehmermann?
Jan Boehmermann, 44-letni satyryk niemiecki o polskich korzeniach, znany jest z ciętego języka i kontrowersyjnych wystąpień. W 2016 roku niemiecka prokuratura wszczęła wobec niego śledztwo w związku z satyrycznym wierszem na temat prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Sprawa została ostatecznie umorzona. ZDF Magazin Royale nadawany jest w niemieckiej telewizji publicznej od 2020 roku w piątkowe wieczory.
Źródło: Republika, ZDF
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X