Choć politycy niemieccy zaklinają rzeczywistość, że "to jeszcze nie są oficjalne wyniki", to do koalicyjnego rządu Scholza dociera już powoli fakt, że 47 prezydentem Stanów Zjednoczonych będzie republikanin Donald Trump, a nie, jak liczyli, demokratka Kamala Harris. Reakcja na wybór Amerykanów staje się momentami histeryczna. Pod adresem Trumpa padają słowa, które trudno uznać za coś innego niż obelgi.
Jak podał portal dw.com, socjaldemokratyczny kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział ścisłe konsultacje z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem dotyczące "zbliżającego się zwycięstwa republikanina Donalda Trumpa". Obaj rozmawiali o tym dziś telefonicznie, i, jak poinformował w środę rzecznik rządu Steffen Hebestreit: „Tematem były wybory prezydenckie w USA”. Olaf Scholz i Emmanuel Macron „zgodzili się na ścisłą koordynację”.
Jednocześnie Scholz na platformie X pogratulował wyboru Trumpowi, zapewniając, że będzie kontynuował współpracę z USA "dla dobra naszych obywateli”.
Zdaniem kolegi partyjnego Scholza, współprzewodniczącego SPD Larsa Klingbeila, zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA będzie miało poważny wpływ na resztę świata, ale Niemcy powinny nadal dążyć do zdobycia pozycji hegemona naszego kontynentu. "Niemcy muszą teraz wziąć na siebie większą odpowiedzialność za Europę", podkreślił Klingbeil.
Socjaldemokrata wyraził nadzieję, że Trump nie wycofa się z zawartych umów, w tym również tej o rozlokowaniu nowych amerykańskich rakiet średniego zasięgu w Niemczech od 2026 roku. Polityk niemiecki dodał jednak zaraz, że trzeba przyspieszyć budowanie niezależnej od Waszyngtonu "europejskiej polityki obrony i bezpieczeństwa".
Lars Klingbeil nie zgodził się z krytyką, że członkowie koalicji rządowej wypowiadali się niepochlebnie na temat Donalda Trumpa, choć jednocześnie stwierdził, że "każdy, kto wierzy w przyzwoitość i każdy, kto obserwował tę kampanię wyborczą, mówi, że chciałby, aby Kamala Harris wygrała te wybory". Zaraz potem Klingbeil uzupełnił skandalicznie: "Gdy patrzę na sposób, w jaki Trump idzie do przodu, dzielący, polaryzujący, pogardliwy dla kobiet w tej kampanii wyborczej, nie rozumiem, jak ktokolwiek może powiedzieć, że byłby zwolennikiem zwycięstwa tego stylu". Trudno uznać słowa partyjnego kolegi Scholza za coś innego niż stek obelg.
Przewodniczący Komisji Spraw Europejskich Bundestagu, polityk Zielonych Anton Hofreiter, ostrzegł przed konsekwencjami kolejnej prezydentury Donalda Trumpa dla stosunków transatlantyckich. „Istnieje niebezpieczeństwo, że USA przestaną być prawdziwym partnerem” – powiedział portalowi Politico.
Europosłanka FDP Marie-Agnes Strack-Zimmermann prężyła niemieckie muskuły. "Czasy, w których Amerykanie nas chronią, dobiegły końca", stwierdziła polityczka.
Krach zagranicznej polityki koalicji Scholza, który odsłonił się w pełni po zwycięstwie Trumpa, przyniósł żądanie - ze strony opozycji -przeprowadzenia nowych wyborów w Niemczech. Zdaniem polityków CDU/CSU w obecnie rządzącej Niemcami koalicji nie ma ani jednego polityka, który mógłby nawiązać partnerskie relacje z nową amerykańską administracją - administracją prezydenta Donalda Trumpa.
Źródło: dw.com, Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.