Kilka tysięcy osób zebrało się w niedzielę w Konstancji na południu Niemiec, aby zaprotestować przeciwko ograniczeniom związanym z epidemią koronawirusa. Do podobnych protestów doszło również w sobotę na pograniczu niemiecko-austriacko-szwajcarskim.
Manifestanci zgromadzili się w niedzielę nad brzegami Jeziora Bodeńskiego. Większość z nich nie nosiła maseczek, ale utrzymywała między sobą odległość 1,5 metra, zgodnie z zaleceniami władz - relacjonuje AFP.
Niektórzy z demonstrantów trzymali plakaty z hasłami wzywającymi do "wolności!", albo potępiającymi środki bezpieczeństwa sanitarnego wprowadzone przez kanclerz Niemiec - "Za naszą wolność! Przeciwko drugiej NRD Angeli Merkel".
Według policji w podobnym zgromadzeniu w sobotę wzięło udział około 11 tys. osób, które starały się utworzyć ludzki łańcuch wokół Jeziora Bodeńskiego. Jednak frekwencja podczas protestów była mniejsza niż zapowiadana wcześniej przez organizatorów, którzy spodziewali się, że w akcjach weźmie udział nawet 200 tys. osób.
Według agencji Reutera w Konstancji doszło również do kontrdemonstracji, której uczestnicy manifestowali swoje poparcie dla rządu Niemiec i jego działań w walce z epidemią Covid-19. Jednocześnie protestowano przeciwko prawicowym uczestnikom manifestacji wymierzonej w politykę rządu Merkel.
Protesty przeciwko ograniczeniom związanym z koronawirusem gromadzą w Niemczech różne środowiska: działaczy ruchów antyszczepionkowych, zwolenników teorii spiskowych, ale także obywateli autentycznie zaniepokojonych restrykcjami - wylicza AFP. Według władz, do manifestacji coraz częściej przyłączają się zwolennicy skrajnej prawicy.
Jak donoszą agencje, w Konstancji zgromadzono duże siły policyjne, ale sytuacja jest spokojna. Pod koniec sierpnia podczas marszu przeciwników obostrzeń w Berlinie tłum wdarł się na schody prowadzące do parlamentu Niemiec, co zostało potępione przez główne siły polityczne RFN.
Na tle innych dużych państw europejskich Niemcy dość dobrze radzą sobie z epidemią Covid-19, a liczba nowych infekcji i ofiar śmiertelnych utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie - ocenia Reuters. Jednak z powodu wciąż rosnącej liczby zakażeń władze rozważają ponowne wprowadzenie niektórych ograniczeń.