Dziś o godz. 13. czasu lokalnego w Dżakarcie (godz. 7 w Polsce) zamknięto ostatnie lokale wyborcze w największych jednodniowych demokratycznych wyborach świata. Ponad 200 mln Indonezyjczyków wybierało nowego prezydenta oraz 20 tys. przedstawicieli władz, w tym 575 parlamentarzystów. Rozwój Indonezji może być równie istotny, jak chiński kilkanaście lat temu. Warto zatem śledzić, kto obejmie władzę, aby nie przegapić wzrostu kolejnego regionalnego imperium.
Zwycięzca najważniejszego tego dnia głosowania przejmie urząd prezydenta po Joko "Jokowi" Widodo, który zgodnie z konstytucją nie może ubiegać się o trzecią kadencję i ustąpi w październiku po 10 latach sprawowania urzędu.
Nadzieję na objęcie stanowiska ósmego prezydenta Indonezji mają były gubernator Dżakarty Anies Baswedan, uchodzący za czarnego konia tych wyborów, minister obrony Prabowo Subianto, który prowadził w przedwyborczych sondażach, i były gubernator Jawy Środkowej Ganjar Pranowo.
Oczekuje się, że nieoficjalne i wstępne wyniki głosowania zostaną ogłoszone w ciągu dnia przez tzw. punkty szybkiego liczenia głosów certyfikowane przez Generalną Komisję Wyborczą. Oficjalne ostateczne wyniki pojawią się za około miesiąc.
Lokale wyborcze otwarto o godz. 7 rano w każdej z trzech stref czasowych (w nocy z wtorku na środę) na 17 tys. wysp Indonezji, tropikalnego kraju zamieszkanego przez 270 milionów ludzi. Uprawnionych do głosowania było prawie 205 milionów wyborców, ale frekwencja nie jest jeszcze znana. W poprzednich wyborach w 2019 roku wyniosła 81 proc.
Głosowanie przebiegało bez większych zakłóceń z wyjątkiem problemów w 34 lokalach wyborczych, które zostały zalane przez deszcz – donosi państwowa agencja informacyjna Antara.
Biorąc pod uwagę liczbę wyborców i wybieranych oraz fakt, że głosowanie prowadzone jest jednego dnia, wybory w Indonezji uznawane są za największe jednodniowe wybory na świecie.