Pięć osób rannych i poważne straty materialne - to skutek huraganu, który przeszedł nad Arles na południu Francji. Trwa usuwanie zniszczeń.
Zniszczone domy, powybijane szyby w oknach i samochodach. Powyrywane z korzeniami potężne drzewa uszkodziły domy. Wiele z nich nie nadaje się do zamieszkania. Kilkaset gospodarstw jest pozbawionych prądu. Na miejscu pracują ekipy ratownicze i strażacy.
W całym regionie zmobilizowano pięciuset strażaków. Władze apelują do studentów, aby pośpieszyli z pomocą przy usuwaniu zniszczeń. Wiele rodzin zostało bez dachu nad głową. W sali gimnastycznej zorganizowano dla nich tymczasowe schronienie.
Domy na miejscowym kempingu składały się jak domki z kart. Według właściciela to cud, że tylko jedna osoba odniosła drobne obrażenia. Po południu uruchomiono sztab kryzysowy. W pobliskim Cavaillon wichura zerwała dach z budynku, w którym mieści się szpital.
Wiatr wiał z prędkością przekraczającą 170 kilometrów na godzinę.