Przejęcie niemieckich linii lotniczych Condor przez PLL LOT odbiło się szerokim echem, jak się okazuje nie tylko w Polsce. LOT postanowił wzmocnić swoją pozycję na rynku naszego zachodniego sąsiada poprzez akwizycję, mechanizm znany i często stosowany jako narzędzie rozwoju biznesu. Mogłoby się zatem wydawać, że efekty tej decyzji będzie można ocenić w perspektywie kilku lat. Czy owa transakcja przyniesie polskiemu narodowemu przewoźnikowi oczekiwane korzyści i okaże się korzystna z punktu widzenia budowy rynkowej pozycji spółki? Z pewnością takie pytania warto formułować. Okazuje się jednak, że LOT może mieć w najbliższym czasie zupełnie inne problemy - pisze Kamil Goral, ekspert Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa.
Do przejęcia swoje uwagi zgłosić może bowiem Lufthansa, niemiecki potentat na rynku przewozów lotniczych nie skorzystał z możliwości i nie kupił będącego do wzięcia Condora. Teraz jednak spółka nie wyklucza skargi do Komisji Europejskiej, podnosząc zarzut, że LOT dokonał zakupu z zastosowaniem niedozwolonej pomocy publicznej. Jak donosi niemiecka prasa, władze Lufthansy wskazują, że przy transakcji polski przewoźnik uzyskał kredyt od konsorcjum banków, których współwłaścicielem jest skarb państwa. W 2014 roku spółka dostała rządowe wsparcie w wysokości 200 mln euro, co jest równoznaczne z zakazem korzystania z publicznej pomocy w okresie kolejnych 10 lat. Owe zarzuty pokazują nie tyle, że LOT zadziałał niezgodnie z unijnym regułami ile raczej, że Lufthansa desperacko próbuje odwrócić skutki swoich zaniechań, powołując się przy tym na europejskie prawo. Jeśli Niemcy faktycznie skierują skargę będzie to swoisty test na rolę unijnych instytucji.
Od dawna powtarzam, że zamiast pełnić rolę arbitra pilnującego przestrzegania zasad wspólnego rynku, stają się one poręcznym narzędziem w ręku państw Europy Zachodniej obawiających się rosnącej presji konkurencyjnej ze strony firm z naszej części Kontynentu. Nie powinniśmy się w tym kontekście dziwić, że właśnie skargę do Komisji Europejskiej rozważają włodarze Lufthansy. Istnieje zresztą poważna obawa, że KE tę skargę uzna i podejmie działania mające na celu cofniecie zakupu Condora przez LOT. Nasi zachodni sąsiedzi mają w unijnych instytucjach potężne wpływy, niemiecki lobbing w Unii nie ma sobie równych. Tymczasem Polska na obu tych polach jest mocno niedoreprezentowana. Przez lata skupialiśmy się bowiem na zapewnieniu sobie jak największego udziału w torcie pod nazwą „unijny budżet”. Nie braliśmy chyba dostatecznie na serio roli jaką mają stanowione na europejskim szczeblu regulacje. A to one w najbliższych latach decydować mogą o być albo nie być wielu naszych przedsiębiorstw. Ewentualny spór LOTu z Lufthansą może być tutaj jedynie egzemplifikacją tego, co od dawna już ma miejsce. To znaczy wykorzystywania Unii Europejskiej i europejskiego prawa do rugowania przedsiębiorstw z Europy Środkowo – Wschodniej ze wspólnego rynku, którego ustanowienie było przecież głównym celem procesu integracji na Starym Kontynencie.