To pytanie zadaje sobie cały świat. Andrij Czerniak z ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), cytowany dziś przez Radio Swoboda poinformował wprost: "nie przekazaliśmy Rosyjskiemu Korpusowi Ochotniczemu ani jednej sztuki broni od amerykańskich partnerów".
"Istnieją bardzo dokładne mechanizmy kontroli nad bronią przekazaną Ukrainie. Była przekazana wyłącznie do wykorzystania przez Siły Zbrojne Ukrainy, więc regularne formacje ukraińskiego wojska", powiedział Czerniak. Jak dodał, takie kontrole sprawują przedstawiciele krajów, które przekazały stronie ukraińskiej broń.
"Żadna jednostka uzbrojenia, przekazana przez amerykańskich partnerów, nie była przekazana Rosyjskiemu Korpusowi Ochotniczemu", oświadczył.
Według niego sprzęt, który ochotnicy rosyjscy wykorzystywali podczas operacji w obwodzie biełgorodzkim, był przejęty od Rosjan, "którzy kiedyś wskutek działań bojowych zdobyli go gdzieś pod Bachmutem albo w innym miejscu".
Na początku tygodnia - Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji oświadczyły, że przekroczyły granicę i "wyzwalają" spod panowania władz w Moskwie miejscowości przygraniczne. Ukraiński wywiad wojskowy powiadomił, że grupy te "prowadzą operację w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim", co jest "konsekwencją agresywnej polityki reżimu Putina i inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy".
Władze ukraińskie zapewniły, że nie są zaangażowane w działania zbrojne w obwodzie biełgorodzkim i podkreśliły, że uczestnicy tych zajść to obywatele Rosji.
W środę dowódca Korpusu powiadomił, że ochotnicy weszli 42 km w głąb obwodu biełgorodzkiego. Dodał, że najaktywniejsza faza działań już została zakończona, ale operacja trwa. W czwartek Rosyjski Korpus Ochotniczy poinformował o ponownym wejściu na terytorium Rosji.