Myśliwa wywołała burzę hejtu, gdy opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym trzyma serce żyrafy zastrzelonej przez nią w RPA. Jak dodała, polowanie było walentynkowym prezentem od męża - poinformował w poniedziałek "Daily Mail".
Zwierzę zostało zastrzelone 13 lutego na północy kraju.
- Czy zastanawialiście się kiedyś, jak duże jest serce żyrafy? Jestem absolutnie zachwycona moim wielkim prezentem walentynkowym - napisała przy zdjęciu.
Van Der Merwe opublikowała także zdjęcia z martwą żyrafą, 17-letnim samcem. Jak wyjaśniła, zwierzę było "tak stare", że nie było wiadomo "czy wytrzyma kolejne trzy miesiące". Strona Van Der Merwe na Facebooku ma ponad 96 tys. obserwujących. Są wśród nich zarówno entuzjaści polowań, jak i obrońcy praw zwierząt.
W intenecie huczało od hejtu
- Zabijanie bezbronnego zwierzęcia to nie sport. To szaleństwo - napisała jej jedna z osób. Inna z kolei stwierdziła, że "bez polowania nie byłoby dzikiej przyrody".
- Ludzie zapomnieli, skąd pochodzi żywność, jak ją zbierać, jak ją przetwarzać! - dodała.
- Nie polowała i nie zabiła tego pięknego zwierzęcia, ponieważ zagroziło to jej inwentarzowi lub jej własnemu życiu, ani też nie zabiła go, by nakarmić swoją rodzinę - stwierdził kolejny internauta.
Według mediów Van Der Merwe zabiła około 500 zwierząt, w tym lwy, lamparty i słonie. Uważa, że polowanie pomaga chronić gatunki, gdyż usuwa z populacji starsze osobniki. Działacze na rzecz ochrony środowiska mówią jednak, że takie polowania zachęcają ludzi do hodowania zwierząt specjalnie dla myśliwych, co niszczy ekosystemy i szkodzi środowisku.