Kandydat na prezydenta Brazylii Eduardo Campos zginął w katastrofie swego prywatnego samolotu w mieście Santos na wybrzeżu Atlantyku - poinformowała miejscowa straż pożarna.
Według niej dwusilnikowy odrzutowy samolot dyspozycyjny Cessna 560XL rozbił się podchodząc do lądowania przy złej pogodzie. W telewizyjnym reportażu widać było dym wzbijający się z miejsca wypadku na terenie zabudowanym domami mieszkalnymi.
Z katastrofy nie ocalał nikt spośród siedmiu osób znajdujących się na pokładzie. Poza 49-letnim Camposem, który kandydował na najwyższy urząd w państwie z ramienia Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB), byli to dwaj jego doradcy, fotograf, kamerzysta i dwaj piloci. Samolot leciał z Rio de Janeiro do miasta Guaruja, które podobnie jak Santos wchodzi w skład aglomeracji Sao Paulo.
Wybory prezydenckie i parlamentarne w Brazylii odbędą się 5 października. Na wiadomość o śmierci Camposa prezydent Dilma Rousseff ogłosiła, że z powodu żałoby zawiesza na trzy dni swą kampanię wyborczą.
Rousseff prowadzi obecnie w sondażach z około 36-procentowym poparciem, a za nią plasuje się senator Aecio Neves, który jako kandydat centrowy cieszy się sympatią mniej więcej 20 proc. elektoratu.
Na Camposa było w ostatnim czasie gotowych głosować około 10 proc. wyborców, co dawało mu wśród rywali trzecie miejsce. W roli prezydenckiego kandydata PSB zastąpi go zapewne Marina Silva, która kandydowała razem z nim na wiceprezydenta.