Z powodu wybuchu w bejruckim porcie, gdzie magazynowane były materiały wybuchowe, zginęło według ostatnich danych ponad 25 osób, a 2,5 tys. zostało rannych. Lokalne media piszą, że wybuch był słyszany 20 km od miasta, w którym z mieszkań wylatywały szyby i zapadały się sufity, a spod gruzów wyciągani byli zakrwawieni ludzie. Izrael nie ma nic wspólnego z eksplozją w stolicy Libanu - oświadczył we wtorek anonimowy urzędnik izraelski cytowany przez agencję Reutera. Źródła zbliżone do Hezbollahu potwierdziły to w libańskiej telewizji. USA, Francja, Turcja i Iran zaoferowały już pomoc władzom w Bejrucie.
Departament Stanu USA uważnie śledzi doniesienia o eksplozji w Bejrucie i jest gotowy zaoferować "wszelką możliwą pomoc" - przekazał z kolei rzecznik amerykańskiego MSZ, zaznaczając, że administracja nie ma informacji na temat przyczyny wypadku.
Przedstawiciele wielu państw zareagowali na Twitterze, wyrażając solidarność z Libańczykami.
Wiceprezydent Turcji Fuat Oktay napisał, że "składa kondolencje bratniemu narodowi Libanu". "Dzielimy cierpienia Libańczyków. Jako Turcja zawsze jesteśmy gotowi pomóc” - podkreślił.
Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian zapewnił, że "Francja stoi i zawsze będzie stać u boku Libanu i Libańczyków", a także "jest gotowa udzielić pomocy zgodnie z potrzebami wyrażonymi przez władze Libanu".
W tym samym czasie szef dyplomacji Iranu przekazał, że "nasze myśli i modlitwy są z wielkim i mężnym narodem libańskim" oraz zadeklarował, że "Iran jest w pełni przygotowany do udzielenia wszelkiej niezbędnej pomocy".
Prezydent Rosji Władimir Putin przesłał telegram z kondolencjami do prezydenta Libanu Michela Aouna, zaznaczając, że „Rosja podziela smutek narodu libańskiego”.
Według ostatnich doniesień w eksplozji zginęło 25 osób, a 2500 zostało rannych.